Zaloguj się Załóż konto

Sześć miesięcy śmieciowego chaosu w Birmingham – dlaczego strajk pracowników wywozu odpadów wciąż trwa?

Ulice Birmingham toną w odpadach, a perspektyw na szybkie zakończenie strajku nie widać.

Sześć miesięcy śmieciowego chaosu w Birmingham – dlaczego strajk pracowników wywozu odpadów wciąż trwa?Od pół roku Birmingham zmaga się z jednym z najdłuższych i najbardziej dotkliwych strajków w sektorze komunalnym w Wielkiej Brytanii.

Mieszkańcy miasta od stycznia narzekają na zalegające przy ulicach czarne worki, gryzonie i spadający poziom recyklingu.

Wszystko wskazuje na to, że problem potrwa jeszcze wiele miesięcy, a odpady mogą zalegać również w okresie świąt Bożego Narodzenia.


Dlaczego sytuacja wciąż pozostaje patowa i jakie są jej skutki dla codziennego życia w Birmingham?

Jak doszło do wybuchu strajku pracowników wywozu odpadów

Ponad 350 pracowników zrzeszonych w związku Unite rozpoczęło w marcu 2025 roku bezterminowy strajk po wcześniejszych kilkutygodniowych akcjach protestacyjnych.

Powodem sporu była decyzja rady miasta o likwidacji stanowiska Waste Recycling and Collection Officer (WRCO), co – według związkowców – mogło obniżyć pensje 171 osób nawet o 8 tys. funtów rocznie i zmniejszyć obsadę śmieciarek z czterech do trzech osób.

Władze miasta twierdzą jednak, że zmiany dotyczą jedynie 17 pracowników i skutki finansowe są dużo mniejsze niż wskazuje Unite.


Urzędnicy argumentują, że modyfikacja struktury zatrudnienia ma dostosować system odbioru odpadów do standardów krajowych i poprawić jego efektywność.

Jak wygląda odbiór śmieci podczas strajku


Miasto wdrożyło plan awaryjny zakładający odbiór odpadów komunalnych raz w tygodniu.

Nie obejmuje on jednak recyklingu ani odpadów ogrodowych, które od miesięcy nie są odbierane.

W wielu dzielnicach realizacja planu okazuje się problematyczna ze względu na blokady przy bazach śmieciarek i utrudnienia organizacyjne.

Efektem są zalegające sterty worków, codzienne interwencje ekip porządkowych w miejscach największego zaśmiecenia oraz spadek wskaźnika recyklingu do 15,4% – w porównaniu z 22,9% przed rozpoczęciem strajku.


Jak czują się pracownicy po sześciu miesiącach protestu

Na początku strajku pikiety skutecznie uniemożliwiały wyjazd śmieciarek z baz, jednak po wydaniu sądowych nakazów sytuacja się zmieniła.

Część pracowników wciąż codziennie pojawia się przed zakładami, by manifestować swoje niezadowolenie, choć dziś mają głównie rolę symboliczną.

Strajkujący podkreślają, że nie domagają się podwyżek, a jedynie utrzymania dotychczasowych warunków płacy i pracy.

Zobacz też:


„Nie możemy się poddać. Wszystko drożeje – energia, czynsze, podatki – a nam chcą zabrać pieniądze z pensji” – mówi jeden z protestujących.

Wielu z nich zmaga się z trudnościami finansowymi, niektórzy korzystają ze wsparcia rodzin, ale podkreślają, że to krótkoterminowe wyrzeczenie, by uniknąć trwałych obniżek wynagrodzeń.

Problemy mieszkańców i ryzyko dla zdrowia publicznego

Nieodebrane odpady i przepełnione ulice stały się siedliskiem gryzoni i owadów.

Rada miasta zdecydowała się nawet na czasowe zawieszenie większości usług deratyzacyjnych, pozostawiając jedynie bezpłatne interwencje w przypadku szczurów i rozdając mieszkańcom trutki.

Zalegające śmieci przyciągają także lisy i powodują uciążliwe zapachy, co według mieszkańców zwiększa zagrożenie sanitarne.


Stan negocjacji i polityczny impas

Rozmowy pomiędzy władzami Birmingham a związkiem Unite zakończyły się bez porozumienia na początku lipca.

Lider rady miasta John Cotton zaznaczył, że spełnienie żądań związkowców mogłoby wygenerować koszty podobne do tych, które w 2023 roku doprowadziły radę do bankructwa.

Związkowcy odpowiedzieli, że rządowe zmiany w prawie pracy pozwalają zadłużonym samorządom na „zwalnianie i ponowne zatrudnianie” pracowników na gorszych warunkach, co ich zdaniem uniemożliwiło osiągnięcie kompromisu.

Na początku września Unite ogłosiło, że jego członkowie zdecydowali o przedłużeniu mandatu do strajku aż do marca 2026 roku, co oznacza, że nie ma perspektyw na szybkie rozwiązanie konfliktu.

Co mogą zrobić mieszkańcy Birmingham ze swoimi odpadami

Władze apelują, aby mieszkańcy pozostawiali worki przy posesjach – mają być odbierane w miarę możliwości ekip objętych planem awaryjnym.

Śmieci można również zawieźć do jednego z miejskich Household Recycling Centres, zlokalizowanych m.in. w Kings Norton, Perry Barr, Sutton Coldfield, Castle Bromwich i Tyseley.

Dostępne są też mobilne punkty odbioru, które rotacyjnie obsługują różne części miasta.

Jednak dla wielu rodzin to oznacza konieczność samodzielnego transportu odpadów, co stanowi dodatkowe utrudnienie.

-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.