Zaloguj się Załóż konto
Polish (Poland)English (United Kingdom)

Usunięcie przez Sainsbury’s koszernego jedzenia to uleganie terroryzmowi.

O tym, jak różne formy może przyjmować terroryzm, pisze Stephen Pollard, redaktor rubryki „The Jewish Chronicle” w The Telegraph.

Terroryzm może przybierać różne formy – rozpoczyna swój wywód Pollard. Obojętnie, czy chodzi o islamskich ekstremistów na ulicach Londynu czy ścinanie głów w Syrii i Iraku, wszystko sprowadza się do jednego mianownika – strachu. Strachu tak dużego, że zmienia styl życia lokalnej społeczności.

Właśnie dlatego to, co w sobotę zrobił jeden ze sklepów Sainsbury’s można nazwać terroryzmem, a raczej podporządkowaniu się woli terrorystów. Sprawa może brzmieć banalnie, jednak może być spostrzegana, jako antysemityzm – w jednym oddziale Sainsbury’s, w obawie przed protestami, usunięto wszystkie koszerne produkty ze sklepu. Od pewnego czasu trwają protesty przeciwko jedzeniu produkowanemu w Izraelu. Najprawdopodobniej menadżer – domyśla się Pollard – postawił znak równości między produktami koszernymi, jedynymi, które mogą spożywać ortodoksyjni Żydzi, a produktami produkowanymi w Izraelu, w którym mieszkają Żydzi. Z półek zostały usunięte produkty koszerne, mimo że większość z nich została wyprodukowana w UK i Polsce.

Pollard nie boi się nazwać zachowania sklepu zbrodnią na tle rasowym – bo jak inaczej można nazwać usunięcie ze sklepu towarów skierowanych do jednej grupy religijnej, która nie ma żadnego związku z obcym rządem i z którego decyzjami niekoniecznie się zgadza?

Sainsbury’s dał terrorystom-protestantom nawet więcej, niż żądali. Podczas gdy domagali się usunięcia produktów wytwarzanych w Izraelu, sklep pozbył się wszystkiego, uważanego za „żydowskie”. Rzecznik prasowy sieci stwierdził, że sklep nie jest organizacją polityczną, a decyzja została podjęta w jednym sklepie i to w wyjątkowej sytuacji. „Wyjątkowa sytuacja” – to słowo-worek, do którego można wrzucić wszystkie wydarzenia. Przecież podążając za taką logiką, ze względu na „wyjątkową sytuację” w Iraku, Sainsbury ‘s powinno pozbyć się z półek wszystkich produktów halal, wrzucając do jednego worka Muzułmanów z Państwa Islamskiego mordujących Yazidów, z tymi, którzy żyją w Europie i nie mają żadnych związków z tamtejszym rządem. A jednak tak się nie stało.

Według Pollard ‘a błędy się zdarzają, ale zadziwia fakt, że Sainsbury’s nawet nie chce zbadać tej sprawy, mimo że nie jest jedyną siecią obleganą przez protestujących. W sobotę tydzień temu do podobnego incydentu doszło w Tesco w Birmingham. Tam grupa protestantów wymachujących flagami Palestyny wtargnęła do sklepu i zrzucała produkty z półek. Pracownicy sklepu wezwali policję – to jedyny sensowny sposób radzenia sobie z tego typu wydarzeniami. Jednak dla Sainsbury’s prawidłową reakcją wydaje się być uleganie naciskom terrorystów.
-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.


Czytaj poprzedni artykuł:
Spadek inflacji większy niż spodziewany
 Czytaj następny artykuł:
Birmingham doczeka się nowego wiaduktu za £8 milionów