Zaloguj się Załóż konto
>

Wielka Brytania znosi limit świadczeń na dwoje dzieci. Setki tysięcy rodzin zyskają średnio 5 310 GBP rocznie

Zniesienie limitu przyniesie korzyści 560 tysiącom rodzin, które do 2030 roku zyskają średnio 5 310 funtów rocznie.


Wielka Brytania znosi limit świadczeń na dwoje dzieci. Setki tysięcy rodzin zyskają średnio 5 310 GBP rocznieLimit świadczeń na więcej niż dwoje dzieci zostanie całkowicie zniesiony od przyszłego kwietnia, potwierdziła kanclerz skarbu Rachel Reeves.

Wprowadzona w 2017 roku zasada sprawiała, że pełne wsparcie w ramach universal credit lub tax credits przysługiwało tylko na pierwsze dwoje dzieci, co przez lata znacząco obciążało większe rodziny w Wielkiej Brytanii.

Zniesienie limitu świadczeń na więcej niż dwoje dzieci ma przynieść realne korzyści około 560 tysiącom rodzin, które według rządowego biura rozliczeń zyskają średnio 5 310 funtów rocznie – podaje BBC.

To jedna z najbardziej znaczących zmian w systemie świadczeń rodzinnych w Wielkiej Brytanii od lat, a jednocześnie ruch, który już teraz budzi ogromne emocje polityczne.

Z jednej strony rząd mówi o historycznej szansie na ograniczenie biedy wśród dzieci, z drugiej – opozycja ostrzega przed rosnącymi kosztami dla podatników. Spór nie dotyczy już tylko samego limitu, ale też tego, jak powinien wyglądać „sprawiedliwy” system wsparcia rodzin w czasach wysokich kosztów życia.

Mowa o tzw. „two-child limit”, czyli zasadzie obowiązującej od 2017 roku, zgodnie z którą rodzice mogą otrzymywać pełne wsparcie z tytułu universal credit lub tax credits tylko na pierwszą i drugą pociechę.


Na trzecie i kolejne dzieci dodatkowa pomoc po prostu nie przysługiwała, jeśli urodziły się po 6 kwietnia 2017 roku. Teraz ten kontrowersyjny limit ma zostać całkowicie zniesiony od kwietnia przyszłego roku.

Według rządu zmiana nie będzie jedynie korektą techniczną w systemie, ale ma stać się filarem szerszej strategii walki z ubóstwem dzieci.

Gabinet szacuje, że dzięki temu do końca dekady nawet 450 tysięcy dzieci przestanie żyć w biedzie. Jednocześnie minister finansów zapewnia, że operacja jest „w pełni sfinansowana” dzięki ostrzejszej walce z oszustwami w systemie świadczeń, uszczelnieniu podatków oraz zmianom w opodatkowaniu hazardu.

Na czym polegał limit na dwoje dzieci w systemie świadczeń

Limit na dwoje dzieci dotyczył przede wszystkim dwóch kluczowych form wsparcia: universal credit oraz tax credits. Zasada była prosta – pełne świadczenia można było otrzymać wyłącznie na pierwsze i drugie dziecko w rodzinie, a na trzecie i kolejne, urodzone po kwietniu 2017 roku, dodatkowe wsparcie już nie przysługiwało.

Zobacz też:


Co ważne, limit ten nie obejmował zasiłku rodzinnego (child benefit). Ten nadal mógł być wypłacany na wszystkie dzieci, ale tylko w tych gospodarstwach domowych, w których najwyżej zarabiający rodzic nie przekraczał progu 80 tysięcy funtów rocznie.

Oznaczało to, że rodziny o niższych i średnich dochodach mogły otrzymywać zasiłek na wszystkie dzieci, ale jednocześnie były „odcinane” od części świadczeń w ramach universal credit lub tax credits.

W praktyce najbardziej dotknięte były większe rodziny, które i tak częściej borykają się z wyższymi kosztami życia.


Według szacunków 1,6 miliona dzieci żyje w gospodarstwach domowych, na które ten limit realnie oddziaływał.

Co istotne, około 59 procent takich rodzin ma co najmniej jednego pracującego rodzica, co podkreślają organizacje walczące z ubóstwem: problem nie dotyczył wyłącznie osób bezrobotnych, ale również tzw. „working poor”, czyli pracujących, którym mimo to brakuje do końca miesiąca.

Dlaczego rząd zdecydował się znieść limit od przyszłego roku

Decyzję o zniesieniu limitu ogłosiła kanclerz skarbu Rachel Reeves, zapowiadając, że od przyszłego kwietnia zasada „tylko na dwoje dzieci” przestanie obowiązywać.

Podkreśliła, że jej partia nie wierzy, iż „rozwiązaniem zepsutego systemu świadczeń jest karanie najbardziej bezbronnych dzieci”. Według niej to właśnie najmłodsi ponosili konsekwencje polityki, która miała rzekomo „motywować” rodziców do odpowiedzialnych decyzji finansowych.

Reeves zwróciła uwagę, że limit niemal nie wpłynął na wielkość rodzin, za to znacząco zwiększył skalę biedy wśród dzieci w większych gospodarstwach domowych. W jej ocenie poprzedni rząd wybrał „cyniczne chwyty” zamiast prawdziwych oszczędności w systemie, a to dzieci zapłaciły za to najwyższą cenę.

Jednocześnie podkreśliła, że zniesienie limitu ma być reformą „w pełni sfinansowaną”. Środki na ten cel mają pochodzić z trzech głównych źródeł: intensywniejszej walki z nadużyciami i błędami w systemie świadczeń, zaostrzenia działań przeciwko unikaniu opodatkowania oraz zmian w opodatkowaniu sektora hazardowego. Rząd przekonuje, że to pozwala zwiększyć wydatki na wsparcie rodzin bez pozostawiania „dziury” w finansach publicznych.


Jakie kwoty i ile rodzin zyska na zniesieniu limitu

Kluczowe liczby pokazują skalę tej zmiany. Rządowe biuro odpowiedzialne za nadzór nad wydatkami szacuje, że do roku 2029/30:

– około 560 tysięcy rodzin skorzysta finansowo na zniesieniu limitu,
– przeciętny roczny zysk w takiej rodzinie wyniesie około 5 310 funtów,
– łączny koszt reformy sięgnie około 3 miliardów funtów rocznie,
– liczba dzieci żyjących w ubóstwie spadnie o około 450 tysięcy.

W praktyce oznacza to, że wiele większych rodzin – często już teraz balansujących na granicy opłacalności pracy – odczuje realną ulgę w domowym budżecie. Dla niektórych będzie to możliwość spłaty zaległych rachunków, dla innych szansa na stabilniejsze planowanie wydatków na mieszkanie, jedzenie czy zajęcia dodatkowe dla dzieci.

Organizacje zajmujące się walką z ubóstwem dzieci określają tę zmianę jako „transformacyjną”. Szefowa Child Poverty Action Group, Alison Garnham, mówi o „nowym początku” w wysiłkach na rzecz eliminacji biedy wśród najmłodszych. Jednocześnie zaznacza, że to dopiero fundament, a nie koniec pracy – potrzebne są dalsze działania, aby poprawa była trwała, a nie tylko chwilowa.

Co o decyzji mówią krytycy i opozycja

Zniesienie limitu wzbudziło też ostrą krytykę ze strony opozycji. Konserwatywna liderka Kemi Badenoch przekonuje, że dotychczasowa zasada „na dwoje dzieci” była rozsądnym kompromisem między pomocą dla potrzebujących a ochroną interesów podatników.

Jej zdaniem osoby otrzymujące świadczenia powinny podejmować decyzje o liczbie dzieci w oparciu o podobne kalkulacje finansowe, jak te, które muszą uwzględniać pracujący podatnicy.

Konserwatyści oskarżają rząd o utratę kontroli nad wydatkami na świadczenia. W ich narracji zniesienie limitu to kolejny krok w stronę rosnącej „kultury zależności” od państwa. Ostrzegają, że rachunek za tę zmianę ostatecznie zapłacą pracownicy, emeryci i oszczędzający, którzy już teraz mierzą się z podwyższonymi podatkami i zamrożonymi progami podatkowymi.

W debacie pojawia się też argument, że decyzja została podjęta pod presją własnych szeregów. Krytycy twierdzą, że rząd ustąpił, aby uspokoić nastroje na tylnych ławach parlamentu, gdzie od dawna domagano się bardziej zdecydowanych działań w sprawie ubóstwa dzieci. W ich ocenie to „prezent polityczny” dla własnych posłów, a nie odpowiedzialna polityka fiskalna.

Jak zmieniła się bieda wśród dzieci w większych rodzinach

Od momentu wprowadzenia limitu w 2017 roku badacze bacznie obserwowali jego skutki. Ogólny wskaźnik ubóstwa wśród dzieci w Wielkiej Brytanii utrzymuje się od lat na zbliżonym poziomie – około 30 procent. Zupełnie inny obraz rysuje się jednak, gdy spojrzymy na rodziny z trojgiem lub większą liczbą dzieci.

W tej grupie wskaźnik biedy rósł po wprowadzeniu limitu. W 2017 roku wynosił około 40 procent, natomiast w ubiegłym roku zbliżył się do 44 procent. To oznacza, że niemal co drugie dziecko w większej rodzinie żyje w gospodarstwie domowym, które według statystyk ma zbyt niski dochód, by pokryć podstawowe koszty życia na przyzwoitym poziomie.

Eksperci wskazują, że to nie przypadek. Choć wpływ limitu na decyzje prokreacyjne okazał się niewielki – badania sugerują bardzo mały efekt w zakresie tego, czy rodziny decydują się na trzecie i kolejne dziecko – to jego wpływ na sytuację finansową już istniejących, większych rodzin był bardzo wyraźny. W uproszczeniu: liczba dzieci się nie zmieniła, za to poziom biedy w rodzinach z większą liczbą pociech wzrósł.

Czy społeczeństwo popiera zniesienie limitu

Choć decyzja rządu została przyjęta z entuzjazmem przez organizacje społeczne i wielu posłów partii rządzącej, nastroje wśród opinii publicznej są bardziej zróżnicowane. Sondaże wskazują, że znacząca część Brytyjczyków popiera dotychczasowy limit.

Jedno z ostatnich badań, przeprowadzone przez YouGov, pokazało, że 57 procent ankietowanych opowiadało się za utrzymaniem polityki ograniczającej pełne świadczenia do dwojga dzieci. To pokazuje, że rząd w tej kwestii idzie trochę „pod prąd” dominującemu nastrojowi – przynajmniej jeśli chodzi o deklaracje sondowanych.

Zwolennicy zniesienia limitu zwracają jednak uwagę, że odpowiedzi w ankietach często wynikają z ogólnego poczucia zmęczenia wysokimi podatkami i kryzysu kosztów życia, a nie z dokładnej wiedzy o tym, jak faktycznie działa system świadczeń. Podkreślają też, że większość rodzin objętych zmianą ma pracujących rodziców, więc nie można mówić o „premiowaniu bezczynności”.

Presja wewnątrz Partii Pracy i oczekiwania wobec strategii walki z biedą

Zniesienie limitu było postulatem wielu posłów Partii Pracy na długo przed ostatnimi wyborami. W wyborczym programie znalazła się zapowiedź opracowania „ambitnej strategii redukcji ubóstwa wśród dzieci”, a po przejęciu władzy powołano specjalny zespół zadaniowy do pracy nad tym dokumentem.

Jednocześnie część parlamentarzystów i działaczy była rozczarowana, że rząd nie zobowiązał się do natychmiastowego odwrócenia polityki „two-child limit”. Argumentowano, że nie można walczyć z biedą dzieci, zostawiając w mocy rozwiązanie, które najbardziej dotyka właśnie najmłodszych. Rząd odpowiadał, że nie będzie składał „niefinansowanych obietnic” i musi najpierw znaleźć trwałe źródła finansowania.

W ostatnich miesiącach presja rosła. Nowa wiceprzewodnicząca Partii Pracy Lucy Powell oraz minister edukacji Bridget Phillipson otwarcie sugerowały, że chciałyby zobaczyć koniec limitu. Równocześnie organizacje społeczne i eksperci coraz głośniej wskazywali, że żadna poważna strategia walki z biedą dzieci nie będzie wiarygodna, jeśli ten element systemu pozostanie nietknięty.

Decyzja o pełnym zniesieniu limitu – zamiast wprowadzenia np. stopniowanych stawek czy ograniczenia tylko do trzeciego lub czwartego dziecka – pokazuje, że rząd ostatecznie zdecydował się na najdalej idący scenariusz.

Teraz oczy opinii publicznej będą zwrócone na to, jak wyglądają szczegóły opóźnionej strategii walki z ubóstwem, której publikacja ma nastąpić w najbliższych dniach.

-
 
Dziękujemy za przeczytanie artykułu do końca! Zachęcamy do odwiedzenia naszego Facebooka, Twittera i YouTube. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Czytaj poprzedni artykuł:
Wielka Brytania odnotowała największy spadek imigracji od lat. Dane ONS pokazują gwałtowne zmiany
 Czytaj następny artykuł:
Ogromne utrudnienia na autostradzie po wywróceniu vana. Kierowcy stoją w ponad godzinnych korkach