sknerusy w uk

Kawały, śmieszne animacje i wszystko co może wywołać na naszej twarzy uśmiech.

FemalePostNapisane by te-ha » 5 Oct 2007, 21:00 sknerusy w uk

Mój kolega niejaki David woli chodzić do pracy na nogach godzinę w jedną stronę zamiast jeździć samochodem za 2,5 funta tygodniowo!

* * * * *

Inny zaś wybierając się do Polski z zamiarem bezpowrotnym zabrał ze sobą wszystkie sztućce, garnki, szklanki i inne niepotrzebne rzeczy. Jakież było jego zdziwienie na lotnisku po zważeniu jego bagażu. Biedaczyna zapomniał o czymś takim jak nadbagaż. Możecie sobie wyobrazić, że 15 kg nadbagażu kosztowało go chyba 3 x więcej niż zapłacił za te wszystkie rzeczy w sklepie.

* * * * *

Mojemu ex-chłopakowi zupełnie niechcący, przez przypadek wyrzuciłam ostatnią parę skarpetek. Ten sknerus przez dwa tygodnie chodził bez... a była zima ... :d

* * * * *
Miałam nieprzyjemność mieszkać z gościem, który był na tyle sknerowaty, że:
- mięso jadał jedynie wtedy, gdy dostał je za darmo stojąc pod lokalnymi butcherami tuż przed zamknięciem w formie resztek, odkrawków, kości itp. (mówił, że dla psa...)
- zakupy (żywność) robił za 5 funtów na tydzień, chodził do ASDY około ósmej i czekał aż gościu z metkownicą przeceni po raz trzeci uprzednio już przecenione produkty
- mieszkał rok wspólnie z nami i gdy popsuł się prysznic i trzeba było się złożyć po 2 funty na taki plastikowy zastępczy, powiedział, że to dla niego za dużo i że on nie musi używać prysznica, może brać kąpiel...
- dostał/znalazł gdzieś 4 duże opakowania tabletek do zmywarki i stwierdził, że zabierze do PL i jak kiedyś się dorobi zmywarki to się przyda, poczym po jakimś czasie przyczailiśmy, że gostek używa tych tabletek robiąc pranie (to tabletka i to tabletka...)
- chodził wieczorami pod charity shops i na chama wygrzebywał i przebierał, a co mu pasowało brał, czasem spodnie były o cztery numery za duże ale twierdził, że lubi luźne i opinał się paskiem... najlepszy numer był wtedy gdy nie zdając sobie sprawy co to oznacza ubrał do pracy koszulkę z napisem "BLACK MAN WILL FIGHT-DO NOT DISTURB" to był gostek... ale śmiesznie było za to.

* * * * *

Mam koleżankę, z którą mieszkałam tu ok. 8/7 lat temu. Jak szłyśmy do sklepu to nie chciała brać koszyka bo "ja nie jestem głodna" ale podczas zakupów mi tam zawsze coś nawrzucała, jak gotowałam czy brałam coś w fast foodach to ona nigdy nic nie chciała ale jak ja już miałam żarcie na talerzu to wtedy zaczynała "próbować"...

Mówiła mi jak w zeszłym roku była w Irlandii i aby zaoszczędzić na mieszkaniu to zakumplowała się z dziewczynami, które wynajmowały flata i zaczęła z nimi pić i palić do białego rana i one się nad nią litowały i mówiły, że może u nich zostać na noc zamiast wracać do domu aż w końcu na tyle się zakumplowała, że powiedziała, że skoro i tak tyle u nich siedzi to może by zamieszkała u nich w... piwnicy... Dodam, że była zima i piwnica nieogrzewana tylko ze światłem, a te dziewczyny "upatrzyła" sobie wcześniej na imprezie - Irlandki.

Do mnie do niedawna też przychodziła "na kompa" aż do czasu jak w twarz mi powiedziała, że siedzieć u mnie bardziej jej się opłaca niż jakby była sama w domu, bo: wyda tylko 1,50 funta na bus w jedną stronę, siedzi na kompie ile wlezie - nawet do 8 godz., nic nie płaci, ja gotuję więc i ona zje obiad, a czasem jak zostało, to i zabrała chłopakowi, no a do domu to ją chłopak zabierze.

Jej chłopak kiedyś przyjechał po nią wcześniej z pracy, a było za 10 szósta i trzeba było płacić ok. 40 pensów za parking przed moim mieszkaniem, a moja znajoma nie skończyła jeszcze wszystkiego na kompie. On zamiast wejść do mnie i na nią poczekać to wolał czekać w samochodzie te 40 min., wypić tam herbatę i zjeść kanapkę - wszystko z mojej lodówki, a o 6.30 jak się kończy opłata za parking przyszedł do domu napić się kawy!!!

Ahhh nie spotykam ich już tak często jak kiedyś - i dobrze!

* * * * *

Pewnego dnia David postanowił lecieć do Polski samolotem i jak każdy zgred, wiadomo że pakuje do walizki na maxa tak żeby nie przekroczyć limitu. Więc się mnie pyta gdzie może sprawdzić wagę walizki przed wyjazdem. Ja mu mówię, że może to zrobić na lotnisku bezpośrednio przed odlotem, a jak będzie miał za dużo rzeczy to je odda koledze, który go zawozi na lotnisko. Oczywiście pomysł upadł, bo David nie ma zaufania do ludzi i na pewno kolega ukradnie mu jego nadbagaż. Więc mówię mu - idź do argosu za 1,99 jest waga do ważenia walizek i problem z głowy, a on mi na to, że nie będzie takiej kasy na wagę wydawał i na tych złodziei w argosie pracował i wpadł na własny pomysł: chodził cały dzień po sąsiadach i chciał wagę od kogoś pożyczyć. Słabo mu jednak szło albo się nie mógł dogadać, bo wagi nie dostał. Więc geniusz wymyślił, że: przyniesie walizkę do pracy (godzina drogi w jedną stronę) zostawi ją w szatni, wejdzie na halę produkcyjną i stamtąd wyniesie cztery wagi (Dlaczego aż cztery? Bo każda waży do 5 kg na maxa) przyniesie do szatni i zważy walizkę na 4 wagach jednocześnie... Ale trzeba mieć sprany garnek żeby wpaść na taki pomysł

P.S. Nie zrealizował jednak swoich zamiarów, bo znalazł się ktoś kto go zawiózł na lotnisko za darmo 2 dni przed odlotem i zgred zważył walizkę, a szkoda bo pofatygowałbym się do szatni z aparatem parę fotek zrobić...

* * * * *

Mój znajomy pracuje w KFC, a dokładniej sprząta tam i jest tak oszczędny, że nie pozwala aby pozostawiona żywność się marnowała. Przynosi do domu resztki hamburgerów, kurczaków itp. To jest obrzydliwe!!! Bo on czasem je rzeczy, które ktoś napoczął i nie dokończył, a jeszcze jakby tego było mało to zlewa pepsi i inne napoje w jedną butelkę i do domu przynosi!!! Ostatnio nawet zaprosił znajomych i pili wódkę i oczywiście on jako gospodarz postawił zapojkę i zagrychę i zgadnijcie skąd to wziął!!!!

* * * * *

Mamy dobrych znajomych, którzy wynajmując mieszkanie podnajmują jeden pokój dwóm Polakom. Najlepszy numer jest taki, że oni śpią w jednym łóżku, bo jeden pracuje w ciągu dnia, a drugi na noc. Maaaaaaaatooły!

* * * * *

Innego razu dając ogłoszenie dot. wynajmę pokój jedynkę w domu z ogrodem, dodzwonił się koleżka, który usilnie namawiał mnie abym mu wynajęła placyk na rozbicie namiotu na ogrodzie za £20 na tydzień, twierdził, że on to się może myć u kumpli byle tylko miał szyfr do bocznej bramy na ogród i wszystko będzie ok... wow!!!

* * * * *

Mieszkałam z kolesiem, nie Polakiem, który, na początku, potem się bardziej wyluzował:
- wykręcił 2 żarówki z kinkietu by mniej płacić za prąd
- nie prał ubrań za często chyba ten sam powód
- kiedyś oddałam mu za coś kasę (rachunki ale nie pamiętam dokładnie) to mi oddał 1 funta,
bo powiedział, że chce inną monetę bo ta, którą mu dałam jest za stara i nikt mu jej nie przyjmie (oczywiście jak poszłam potem do sklepu, to moneta była ok)
- gdy miał dzień wolny to nie nosił skarpetek
- jak się zepsuła pralka to nie chciał nowej nawet za darmo, bo trzeba było płacić za transport (7 mies. prania w rękach)
- jak przyszedł jakiś rachunek (np. półroczny za wodę, wcale nie duży) to zamknął się na cały dzień w pokoju
- jak w pracy przełożony kazał mu coś napisać to poszedł do biura po długopis, bo on ze
swoich nie będzie wydawał na takie rzeczy

No ale gościu się trochę zmienił, może kiedyś będzie normalny...

* * * * *

Mieszkałem kiedyś z gościem, co nigdy nic nie jadł, bo jemu wystarczają tylko wina. Kiedyś wieczorkiem zrobiliśmy kotlety i zostawiliśmy nieusmażone, bo to mieliśmy zrobić na drugi dzionek bezpośrednio przed obiadkiem. Nie uwierzycie, ale gostek pod osłoną nocy wpieprzył je na surowo :) )) a oczywiście rankiem mówił, że nic o tym nie wie, choć garnki tłukły się w nocy w kuchni.

* * * * *

David ostatnio zrezygnował z karty Maestro w banku i oddał kartę, bo pobierali mu opłatę za konto 5 funtów miesięcznie, a teraz ma znowu basic account i nie płaci nic ale najbliższy bankomat ma 30 min. na piechotę od domu!!!

* * * * *

Mój kumpel wpadł na pomysł aby wysyłać fajki w kopertach... i pewnego dnia dostał liścik z urzędu podatkowego, że ma zapłacić podatek w wysokości 136 funtów, hehe debil...

* * * * *

Jeden gość wrócił z urlopu z kraju z pełną reklamówką różnego rodzaju witamin, preparatów itp - po co? Aby nie musiał kupować warzyw i owoców...

* * * * *

Jak David ostatnio dowiedział się o tym, że można dzwonić do Polski za 1 pensa za minutę to zapytał czy nie ma czegoś tańszego...

* * * * *

Chciał sobie kupić adidasy od samego przyjazdu i gryzł się z tą myślą jakieś 2 miesiące aż kupił w końcu za jakieś 50 funtów i nie dość, że chwalił się nimi 2 tyg. wszystkim to jak później zobaczył, że są takie same przecenione o 20%, to myślałem, że gaz odkręci i łeb do piekarnika wsadzi z rozpaczy.

* * * * *

Jak tu kiedyś przyjechałem, to miałem spisane roty wszystkich znajomych, co pracowali po knajpach. Starałem się skoordynować "przypadkowe" wizyty w okolicy z ich zmianą żeby załapać się na darmowy obiad z całkiem smacznych resztek z kuchni. Kolesie zresztą i tak chodzili "szopping" z torbami do takiej dużej lodówki na zapleczu kuchni. Head szef miał nawet listę zakupów od żony, żeby ukraść wszystkie elementy potrzebne w domu do skonstruowania posiłku. W każdej kuchni, jak się przygotowuje piersi z kurczaka, które potem będą grillowane, to kroi się je w tzw. motylka i potem marynuje. Tam zawsze zostaje taki mały ścinek fileta, który wrzucany jest do plastikowego pojemnika z marynatą w "celach osobistych". Z resztek ściętych z dziesięciu piersi kurczaka można już potem zrobić curry dla czterech osób. W miedzynarodowym hostelu dla backpackerów mieliśmy forum wymiany produktów żywnościowych przyniesionych z pracy. Jeden koleś z Argentyny zawsze przynosił dwulitrowy słoik oliwek. Włosi zawsze nakradli sera, dużych talerzy do pizzy, a kupowali makarony. Ja przynosiłem ścinki kurczaka i widelce. Brazylijczycy kradli z restauracji wina. Najlepsza opcją dla pomywaczy i kelnerów było przystąpienie do anarchistycznej kooperatywy kulinarnej. Jak się wszystko zrzuciło do kupy to można było robić całe brytfanny lasagne i zapiekanek. Nadmiar wymieniany był z bezrobotnymi Australijczykami poddającymi się eksperymentom medycznym na haszysz i sensi.

---
cz.2
Była tam też pewna Basia, która jeździła specjalnie na stację Richmond do kibla po to, aby zawinąć ze sobą parę rolek (dużych) papieru toaletowego kiedy była jej kolej.

* * * * *

Znajomy znajomego w ramach oszczędności postanowił nie wynajmować pokoju i śpi w samochodzie. Myje się i spędza wieczorki u rodzinki, która ma go lekko po dziurki w nosie ale cierpliwie toleruje, rodziny się nie wybiera... On twierdzi, że nie opłaca mu się wynajmować niczego, bo ma zamiar być tu TYLKO DO MAJA!!!

* * * * *

Wracając do tej koleżanki, co o niej już pisałam (na szczęście nie znam wielu sknerów), czasem jak do mnie przychodziła na kompa, to po jej surfowaniu umawiałyśmy się na zakupy. Ale ku memu ogromnemu zdziwieniu przy trzech okazjach mi powiedziała, że zapomniała portfela!

Każdy popełnia błędy i zapomina nawet podstawowych rzeczy ale aż 3 razy??? No nic, za każdym razem zaoferowałam, że zapłacę - nie licząc na zwrot - a ona za każdym razem mówiła, że odda jak przyjdzie następnym razem, no ale była już tu kilkakrotnie i milczy... ale ja wierzę w karmę...

Dodam tylko, że owa znajoma tak już skurczyła z tego oszczędzania żołądek, że jak jej parę miesięcy temu dałam skrzydełko od kurczaka, bo gotowałam całego i dałam jej na spróbowanie przed obiadem, bo wymyśliłam nowy przepis - to tak się tym skrzydełkiem najadła, że powiedziała, iż jej ten "obiad" starczy na parę dni... zaznaczam, że nie był to obiad, a tylko skrzydełko na smaka...

Od pewnego już czasu chciałam kupić sobie kwiatka, tzw. ośle uszy. Ale jakoś na niego nie mogłam natrafić. Mojej kumpeli też się podobał i też go chciała do domu. Kiedyś idziemy ulicą i ku naszemu zaskoczeniu widzimy francuski market, a na nim... ośle uszy.
Ja od razu się ucieszyłam i lecę by kupić, a moja towarzyszka nic - pytam francuza po ile, a on że za 5 funtów ale jak kupię dwa to tylko 4 funty - no więc ja do koleżanki czy nie chce sobie kupić, w końcu miała sobie tego kwiatka sprawić i tak. No i facet spuści dodatkowe 2 funty na parze ona na to, że jej się nie podobają bo jakieś dziwne i niefajne (ściema) w każdym bądź razie ja kupiłam dwa, a ona po przyjściu do domu zaczyna te kwiatki oglądać i mówi - wiesz, wcale nie są takie złe, nawet fajne, poczekam aż wypuszcza odnóżki i sobie wezmę!
Spoko - powiedziałam oniemiona szybką zmianą zdania koleżanki...

Przyszła do mnie kiedyś wcześniej przeze mnie wymieniona para ’Oszczędnych" przez duuuuże "O" na lunch - mieliśmy rybę w sosie z białego wina i pastę w sosie pomidorowym, wino itd.
Moja koleżanka, jak już mówiłam żołądek ma naprawdę zasuszony, więc nie dokończyła, a po posiłku jak chciałam resztki wyrzucić do kosza to powiedziała - Co ty wyprawiasz?! Taka pyszna rybka - zapakuj mi ją będziemy mieli na jutro!
Jej chłopak zaproponował, że pozmywa naczynia - ucieszyłam się ale jak donosiłam więcej naczyń, a on już zmywał, zauważyłam przez okno, że wyjął coś ze zlewu i włożył do buzi... Weszłam do kuchni, a on bez krępacji jeszcze raz ręką do zlewu i je... jak zobaczył moje zdziwienie powiedział - No co? Taki ładny pomidorek - szkoda by się zmarnował, no i kawałek makaronu - szkoda wyrzucić.
Dodam, że byli po lunchu z dwóch dań i przed deserem.

* * * * *

Jeden z kolesi miał wydzielone pieniądze na cotygodniowe wydatki, więc jak raz zgubił w środku tygodnia 10 funtów to już do końca tygodnia nie wydawał nawet na jedzenie (pomimo faktu, że w skarpecie miał odłożone ok. 1000 funtów) PARANOJA

* * * * *

Inny koleś żeby oszczędzić na buspassach przerysowywał daty ołówkiem (jeszcze stare dobre papierówki)

* * * * *

Mieszkałem raz z kolesiem, który w dni wolne od pracy nie ubierał się wcale, tylko chodził cały dzień w gaciach, bo nie chciał ubrań zużywać, do pracy specjalnie z Polski przywiózł sobie całą stertę dziurawych skarpet, do naszego mieszkania zniósł 4 lodówki, tylko dlatego, że znalazł je na ulicy i były za darmo (mieszkaliśmy w trójkę), postarał się również o dvd, choć nigdy nie poszedł i nie wypożyczył żadnego filmu, co więcej, nie mył się w tygodniu, bo na wodzie chciał zaoszczędzić, choć tłumaczyliśmy mu, że płacimy stały rachunek. Dowiedziawszy się, że w niektórych mieszkaniach prąd ładuje się samemu, jak np. w sklepie, żałował, że nie mieliśmy takiej opcji, bo jak stwierdził - cytuję "kupowalibyśmy prąd tylko wtedy, kiedy jest potrzebny"

* * * * *

Jeden koleś pojechał rowerem do netto na Stamford Hill i jak wracał to jechał chodnikiem, bo tam jest jeden odcinek jednokierunkowej i nie chciało mu się na około jechać... gliny go zatrzymały i zapłacił 40f... poza tym nie wiem jaki by go powstrzymał deszcz, żeby nie pojechał rowerem do pracy

* * * * *

Inni moi znajomi przeprowadzili się do domu gdzie są liczniki na wodę. Aby zaoszczędzić na rachunkach nie spuszczali wody z wanny tylko używali tą wodę do spłukiwania wiadrem gówna z kibla, czy mycia podłogi.

* * * * *

Jeden gościu odkrył mały sklep rzeźniczy, w którym rano i od wielu lat wystawiano na zewnątrz zestaw darmowych kości dla psów .Po skończonej pracy jeździł tam rowerem, niestety pewnego dnia okazało się, że inni, którzy pracowali na drugą zmianę odkryli też ten sklep i podbierali te kości wcześniej.

* * * * *

Miałem okazję mieszkać z takim gościem, który ponoć był tutaj już rok wcześniej ode mnie, ale wciąż nie mam pojęcia gdzie on się uchował. Będąc na urlopie w Polsce kupił sobie nowy telefon jakiegoś Sony Ericssona. Chcąc go naładować w UK ze względu na inne wtyczki trzeba użyć fortelu z kluczem, a on po prostu uciął ładowarkę tak, że zostały dwa kable i to wsadził do kontaktu. Troszkę się zdziwił jak mu się telefon już nie chciał włączyć hehe, (kumpel mu mówił żeby złożył reklamację na linie lotnicze, że niby mu się w samolocie popsuł hehe). A jak odcinał tą ładowarkę, to robił to akurat nowo zakupionym nożem innego kumpla, niefortunnie go wyszczerbił. Kiedy ten mu zwrócił uwagę żeby kupił nowy (bagatela 1,5 funta) ten zaproponował, że mu go "wyklepie" hehe ale agent.

* * * * *

Ja mieszkałem z kmiotami co jedli tylko białe produkty (najtańsze). Cały czas paluszki rybne (z rybą to się nie spotkały nawet), frytki, i chleb tostowy, a na toster za 8 funtów się złożyć nie chcieli "bo jak sobie później znajdziemy inną chatę to jak się podzielimy tosterem?". I to wszystko po to żeby samochodem z tego tysiąclecia do Polski pojechać pobawić się na sylwestra. Jak do kolesi dzwonili to opowiadali jak świetnie się bawią na imprezach, laski itp., chociaż cały wieczór razem zamulaliśmy w chacie ;P

* * * * *

Irlandia. Mieszkałem z pewnym taksówkarzem, który przez 2 miesiące, aż do jego wyrzucenia z domu, nie chciał się złożyć na papier toaletowy(25c). Najpierw podcierał się gazetą, a gdy ta się skończyła przygotował sobie butelkę z wodą, którą polewał sobie 4 litery! Z tej samej oszczędności nie składał się na płyn do zmywania(15c). Jadał głównie na tackach od paluszków rybnych, którymi się jedynie żywił...

* * * * *

Inny typ ze względu na oszczędność pojechał na lotnisko ROWEREM, z ogromną walizka na plecach!!! Rower przypiął do lampy i bardzo się zdziwił, że po powrocie roweru nie było.

* * * * *

Znajomy z Londynu zimą (temp. na minusie) brał z podwórka śnieg do dużej miski kilka razy w ciągu dnia, przynosił do mieszkania i czekał aż się rozpuści, aby następnie umyć w tej wodzie ubrania, naczynia, a także żeby się umyć.

* * * * *

Mieszkając w domku mieliśmy ogródek, a w nim była mała lampka na baterię słoneczną. Często można takie wynalazki spotkać w tv market itp. Gościu pewnego dnia do kuchni i spogląda na wejście do ogródka i wyskakuje "Ejjj jak się wyłącza tą lampę, bo ona niepotrzebnie się świeci, a prąd kosztuje" Nawet teraz pisząc to mam uśmiech na twarzy...

te-ha
Zaangażowany
 
 
Posts: 1305
Joined: 30 Aug 2006, 19:09
Reputation point: 0
Neutralny
Top
0

MalePostNapisane by pietia1 » 5 Oct 2007, 21:22 Re: sknerusy w uk

To jakies malo interesujace
Zycie jest lepsze :mrgreen:

pietia1
Raczkujący
 
 
Posts: 99
Joined: 17 Sep 2007, 09:36
Location: Chelmsley Wood
Reputation point: 0
Neutralny
Top
0

MalePostNapisane by herbert » 5 Oct 2007, 22:39 Re: sknerusy w uk

boze...jak juz dojde do siebie po przeczytaniu(tylko czesci)tego tekstu to napewno cos odpisze ale teraz nie jestem w stanie...nic.

alee strasznie wszystko liczysz i nie wiem wszytsko idealnie zapamietujesz...?moze to wytrenowane...?hmm...?

:blant:
User avatar
herbert
Rozeznany
 
 
Posts: 292
Joined: 4 Feb 2007, 19:02
Location: bydgoszcz
Reputation point: 3
Neutralny
Top
0

FemalePostNapisane by te-ha » 6 Oct 2007, 08:51 Re: sknerusy w uk

praktyka czyni mistrza :twisted: :twisted: :twisted:

moim osobistym wygranym jest niejaki
David

4wagi, aby zważyć walizkę :idea::

żeby coś takiego wymyślić, to trzeba mieć naprawdę duuuuży łeb :twisted:

zapomniałam tego wcześniej dodać,
ale temat pochodzi ze starego serwisu londynek
i z tego co pamiętam, tam było dużo więcej takich,
pewnie ktoś wybrał najciekawsze :mrgreen:

te-ha
Zaangażowany
 
 
Posts: 1305
Joined: 30 Aug 2006, 19:09
Reputation point: 0
Neutralny
Top
0

MalePostNapisane by robus1 » 6 Oct 2007, 10:12 Re: sknerusy w uk

myslalem, ze nie doczytam do konca ze smiechu :mrgreen:

mam paru ciekawych znajomych sknerow... ale to lekka przesada, hehe

pozdrawiam

robus1
Początkujący
 
 
Posts: 19
Joined: 23 Sep 2007, 19:16
Reputation point: 0
Neutralny
Top
0

FemalePostNapisane by mamuśka twins » 6 Oct 2007, 12:09 Re: sknerusy w uk

Ja chyba raczej nie obracam sie w takim towarzystwie, ale znam jedna taka ciekawa parke sknerow (mieszkajaca tutaj - tzn. maz sknera mojej kolezanki).
User avatar
mamuśka twins
Stały Bywalec
 
 
Posts: 369
Joined: 19 Mar 2007, 19:23
Location: Birmingham
Reputation point: 3
Neutralny
Top
0

FemalePostNapisane by te-ha » 7 Oct 2007, 08:09 Re: sknerusy w uk

jak macie jakieś ciekawe przykłady to zawsze można dorzucić :-P

te-ha
Zaangażowany
 
 
Posts: 1305
Joined: 30 Aug 2006, 19:09
Reputation point: 0
Neutralny
Top
0

MalePostNapisane by Insanity » 7 Oct 2007, 08:27 Re: sknerusy w uk

Jeden gość wrócił z urlopu z kraju z pełną reklamówką różnego rodzaju witamin, preparatów itp - po co? Aby nie musiał kupować warzyw i owoców...

Czy witaminy, czy owoce- to jest tutaj tanie... Tansze niz w Polsce, nie kumam...

Insanity
Wtajemniczony
 
 
Posts: 2022
Joined: 6 Jan 2007, 10:32
Reputation point: 1
Neutralny
Top
0

MalePostNapisane by anirad » 8 Oct 2007, 14:37 Re: sknerusy w uk

Zdarzenie z mojej pracy :
zwrocilem uwage mojemu pracownikowi (Polak z agencji pracy ) ze po raz kolejny wychodzac z ubikacji nie spuscil po sobie wody.
Odpowiedzia bylo pytanie : A ty w domu zawsze spuszczasz wode jak sie tylko wysikasz? To ile wy K..wa za wode placicie......

Zamurowalo mnie.
User avatar
anirad
Stały Bywalec
 
 
Posts: 483
Joined: 14 Oct 2006, 18:39
Location: Ha'il Saudi Arabia
Reputation point: 76
Poczciwy
Top
0

MalePostNapisane by herbert » 8 Oct 2007, 17:51 Re: sknerusy w uk

kurcze normalnie jeszcze nic nie odpisze bo tu czytam nowe i znow nie jestem w stanie pisac, szok.......ale jak tylko dojde do siebie to napisze cos sensownego...chyba?





:blant:
User avatar
herbert
Rozeznany
 
 
Posts: 292
Joined: 4 Feb 2007, 19:02
Location: bydgoszcz
Reputation point: 3
Neutralny
Top
0

FemalePostNapisane by te-ha » 8 Oct 2007, 18:06 Re: sknerusy w uk

miejmy nadzieję, że kiedyś wrócisz do świata żywych :mrgreen:

te-ha
Zaangażowany
 
 
Posts: 1305
Joined: 30 Aug 2006, 19:09
Reputation point: 0
Neutralny
Top
0

MalePostNapisane by Lukaas85 » 8 Oct 2007, 18:32 Re: sknerusy w uk

A co dopiero znaczy odmawianie sobie wyjscia do miasta do pubu, dyskoteki itd??
Zbieranie grosikow nie zawsze moze dawac usmiech, nie?
User avatar
Lukaas85
Wtajemniczony
 
 
Posts: 1618
Joined: 20 Jun 2006, 22:26
Location: GłowaWłasnaOsobista
Reputation point: 1
Neutralny
Top
0

MalePostNapisane by Manitou » 9 Oct 2007, 08:20 Re: sknerusy w uk

Ja mam jakies odmiany sknerstwa.Zaluje sobie kasy na kupno dobrej karty graficznej a wydaje miesiecznie stowe na fajki :roll:
User avatar
Manitou
Rozeznany
 
 
Posts: 299
Joined: 19 May 2007, 15:00
Location: Wyspa Dr.Moroue
Reputation point: 8
Neutralny
Top
0

FemalePostNapisane by moniavika » 9 Oct 2007, 16:38 Re: sknerusy w uk

A ja jestem zaskoczona...
Ja nie zwracam uwagi na to co jedza u mnie moi znajomi,czy zabieraja to do domu czy nie,czy oszczedzaja czy nie....
Kogo to obchodzi tak naprawde???
Jezeli nie dotyczy mnie bezposrednio-nie przeszkadza mi sknerostwo.
Ich zycie ich sprawa.
A ty te-ha starsznie duzo masz tych znajomych sknerow...
Prawie jak ksiazka...
User avatar
moniavika
Rozeznany
 
 
Posts: 227
Joined: 1 Mar 2007, 13:44
Location: Birmingham
Reputation point: 3
Neutralny
Top
0

MalePostNapisane by herbert » 9 Oct 2007, 17:20 Re: sknerusy w uk

moniavika wrote:A ja jestem zaskoczona...
Ja nie zwracam uwagi na to co jedza u mnie moi znajomi,czy zabieraja to do domu czy nie,czy oszczedzaja czy nie....
Kogo to obchodzi tak naprawde???
Jezeli nie dotyczy mnie bezposrednio-nie przeszkadza mi sknerostwo.
Ich zycie ich sprawa.
A ty te-ha starsznie duzo masz tych znajomych sknerow...
Prawie jak ksiazka...


noo...jedyna osoba napisala cos w moj desen!ja lepiej nie napisze tego co bym chcial bo i tak wykasuja to raz a dwa nie lubie robic nikomu przykrosci....powiem tylko-ZAJMIJCIE SIE SWOIMI SPRAWAMI A NIE INNYCH!!!!!!!!!!!!!!!!!(tak wogole jak juz piszecie takie rzeczy to napiszcie jaka jest prawdziwa sytuacja tych ludzi...?moze nie sa sknerami tylko maja klopoty badz obrali sobie jakis cel szczytny nie szczytny nie wazne...jak piszecie piszcie wszystko!moze byc wiele opcji dlaczego tak sie zachowuja!jak wypiszecie co i jak dokladnie to moze sie tez posmieje!tyle!!!)
User avatar
herbert
Rozeznany
 
 
Posts: 292
Joined: 4 Feb 2007, 19:02
Location: bydgoszcz
Reputation point: 3
Neutralny
Top
0

Next

Return to HUMOR