Pracowalam przez agencje dla pewnej duzej firmy. Na identycznym stanowisku jak moje pracowala polka, ktorej angielski nazeczony jest kierownikiem innego oddzialu firmy. Dziewczyna od samego poczatku pokazywala wszystkim w kolo, ze ma lepsza pozycje w firmie. Zostala oddelegowana do trenowania sporej grupy polakow. I tu zaczely sie rozne nieuczciwe praktyki z jej strony- aby osiagnac wlasne lepsze wyniki pracy nie uczyla nowych pracwonikow jak najszybciej i najprosciej wykonac obowiazki, tylko swiadomie wprowadzala w blad. Stosowala tez kilka innych technik nad ktorymi nie bede sie teraz rozwodzic. Zaczely narastac napiecia i konflikty. Glownym bohaterem konfliktu byla zawsze rzeczona dziewczyna i ktos inny z pracownikow (rozne osoby, roznych narodowosci). Kierownictwo tego nie widzialo, bo razem z nia i jej chlopakiem byli w bardzo dobrych relacjach. Napiecie roslo, zaloga co raz wiecej niecheci wobec owej panny okazywala, a ona kozystajac z malenkiego awansu, przerzucila na nas czesc swoich nowych obowiazkow, bo nie dawala sobie z nimi rady. Wobec duzej niecheci z naszej strony, zaczela byc co raz bardziej agresywna, niemila i naduzywala swoich kompetencji- rozstawiajac wszystkich po katach (jej nowe stanowisko pracy nie bylo bynajmniej stanowiskiem kierowniczym)
PO kolejnej serii klotni z owa mila obywatelka naszej nadwislanskiej stolicy polecialy z pracy 4 osoby. Nie tego samego dnia tylko w przeciagu 2 kolejnych - oficjalne przyczyny zwolnienia byly oczywiscie inne. Jako, ze bylismy zgranym zespolem napisalismy raport, ktory trafil do naszego pracodawcy (agencji), bezposrednich przelozonych i kadr firmy, na rzecz ktorej pracowalismy. Pod raportem podpisala sie spora grupa osob.
Agencja zaprosila nas na rozmowe celem wyjasnienia calego zajscia.
Wstepnie zgodzilam sie na taka rozmowe.
Niemniej teraz budza sie moje watpliwosci.
Podpisalam sie pod raportem i wszystko co zostalo tam napisane potwierdzam.
Pomimo ze biegle komunikuje sie jezykiem angielskim boje sie jednak, ze niuanse w sformuowaniu wypowiedzi slownej moga wpedzic mnie w klopoty. Nie pracuje w tej firmie, mam inna prace. Niemniej uwazam, ze bohaterka mojej historii powinna zrozumiec, ze nie mozna w tak nieuczciwy sposob postepowac wobec innych, a pozbawienie 4 uczciwych osob pracy nie moze byc kaprysem "gwiazdki sypiajacej z kierownikiem nizszego szczebla".
Co robic? Jesli tam pojde, to zabiore ze soba swiadka- biegle mowiacego po angielsku, jesli nie pojde cala sprawa moze pozostac bez echa... pomozcie prosze...