Ostrzezenie przed oszustem/ prosba o pomoc
Posted: 16 Mar 2007, 10:16
Witam,
Postanowialam napisac ten post aby:
-ostrzec Was przed naszym rodakiem, ktory oszukal mnie i narazil na sporo problemow, nieprzyjemnosci i stresow
- poprosic o Wasza rade jak wybrnac z trudnej dla mnie sytuacji
- podzielic sie moimi odczuciami nt. pewnej grupy "Polakow" ktorzy ciezko pracuja nad tym, aby inni ich rodacy musieli kazdego dnia zmagac sie ze sterotypem brudnego zlodzieja i pijaka pochodzacego z Polski.
W styczniu dalam kilka ogloszen, dotyczcaych wynajecia pokoju w moim domu, jendo z nich pojawilo sie one rowniez na bham.pl. Zadzwonil MAREK. Wydawal sie byc sympatycznym czlowiekiem. Skonczyl WYDZIAL CERAMIKI na ASP, pracuje tutaj przy WYKONCZENIU WNETRZ, zajmuje sie miedzyinnymi artystycznie wykonywanymi STIUKAMI. Jest WYSOKIM (okolo 180 cm) , SZCZUPLYM , krotko ostrzyzonym (ze sladami siwizny) , zwykle jest gladko ogolonym mezczyzna, kolo 40 tki. Pochodzi z BOLESLAWCA. Korzysta z komorki o numerze: 0780481493*.
Mily, elokwentny, kulturalny, towarzyski od razu wzbudzil moje zaufanie i symaptie. Zaprosilismy go z moim chlopakiem na obiad, spedzilismy razem prawie cala niedziele zanim zaprosilam go do wynajecia pokoju w moim domu. Opowiadal o znajomych, od ktorych wynajmowal wczesniej pokoj, ktorzy go okropnie potraktowali. Z biegiem czasu okazalo sie, ze wszyscy w zyciu traktuja go zle. Ja rowniez dolaczylam do grona osob, ktore utrudniaja mu zycie. W tym gronie byly jego byla zona i inne partnerki zyciowe, szef , wspolpracownicy, doslownie wszyscy z ktorymi mial wczesniej jakikolwiek blizszy kontakt.
Marek ma powazne problemy z alkoholem. Niemniej jak na alkoholika przystalo umie to ladnie ukryc, tak wiec poczatkowo 1-3 piw wypijanych po pracy nie wzbudzalo zadnych podejrzen. Pozniej zaczely sie poslizgi z platnosciami. 40 funtowe tygodniowki placone w ratach....Marek co raz czesciej nie wracal na noc. Czasem przez kilka dni. Mial za co pic, niemniej ze mna sie nie rozliczal, tylko skladal kolejne obietnice bez pokrycia. Pisal zewne sms-y przepraszal, prosil o wyrozumialosc, obiecywal pomoc w pracach remontowych w domu itp. Kiedy powstala dwutygodniowa zaleglosc czynszowa odebralam mu klucze.
Byl pijany w sztok, trudno bylo nawiazac z nim kontakt. Nieniej byl to pierwszy dzien po jego dluzszej nieobecnosci w domu, wiec postanowilismy z moim chlopakiem wykorzystac ta okazje do odebrania mu kluczy. Stalismy nad smierdzacymi zwlokami tak dlugo, krzyczac na nie, az zwloki sie ocknely i oddaly klucze. Trwalo to lacznie z 1,5 godziny. Rano zostalam posadzona o zabranie rowniez jego pieniedzy... Jak sie pozniej dowiedzialam poprzedbniego wieczora MArezcek-Pijaczek stracil cala tygodniowke. Zostalam tez kilkakrotnie okropnie obrazona. Marek zostawil swoje rzeczy, przestal odpowiadac na moje telefony. Jestem zla- musze wynajac ten pokoj, nie stac mnie na to, zeby placic za pusty pokoj i tak cala ta historia niezle nadszarpnela moj budzet.
Nie chce ruszac jego rzeczy, zeby mnie pozniej znowu o jakas kradziez nie posadzil....
Moze ktos z Was ma pomysl jak wybranc z calej tej sytuacji?
Szala goryczy przelala sie wczoraj. Mareczek-Pijaczek zadzownil rano, mowiac ze chce odebrac rzeczy i rozliczyc sie. Troszke mnie zaskoczyla jego nagla chec wspolpracy i rozliczenia sie. Dwie godziny pozniej telefon z komisariatu wyjasnil mi niezrozumiala dla mnie chec odbudowania przez Marka pozytywnych relacji ze mna. Marek nie zna angielskiego, tak wiec kiedy go aresztowali po kradziezy wina w supermarkecie podal im moj i mojego chlopaka telefony. Przez pol dnia dzwonila do mnie (do pracy) policja zadajac, abym otworzyla dom i pozwolila na przeszukanie jego pokoju, moj chlopak mial podobny problem. Chcac -niechcac najadlam sie wstydu, musialam tlumaczyc sie przed szefem, wstydzic przed wspolpracownikami i mialam kolejna dawke adrenaliny, na ktora bynajniej nie mialam ochoty. Po pracy przeszukanie, kolejny wstyd- mieszkam w ladnej spokojnej dzielnicy, w ktorej wogole nie ma emigrantow. Wyobrazcie sobie policyjne auto, ktore stoi pod jedynym w okolicy domem, zamieszkalym przez emigrantow... Sasiadka, z ktora zwykle wymieniam sie zwyczajowym "Good Morning" i zyczliwym usmiechem dzis nie odpowiedziala mi ani slowem. Pokazanie policji pokoju Mareczka- pijaczka, tez do najmilszych rzeczy nie nalezalo. Panujacy tam smrod i bajzel dal policjatom kolejna definicje slowa Polak.
Jesli ktos z Was spotka na swojej drodze Marka, powinien zachowac pelna swiadomosc, ze jakakolwiek forma pomocy temu czlowiekowi bedzie miala charakter charytytatny. Zarowno udzielenie mu schronienia jak i pozyczenie pieniedzy, albo danie obiadu. W zamian mozna liczyc tylko na problemy, ktore ten czlowiek jak magnez przyciagnie do Was. Obecnie Marek "kreci sie" w okolicy POLNOCEJ CZESCI BIRMINGHAM: WALSALL, WILLENHALL, GREAT BARR, PERY BARR.
Jesli ktos z Was ma pomysl co zrobic z fantem w postaci brudnego pokoju, pelnego rzeczy nieobecnego, nieodbierajacego telefonow i niechetnego do jakiejkolwiek wspolpracy Mareczka-Pijaczka prosze o rade. Musze wynajac jego pokoj i nie chce dodatkowych problemow. Cala sytuacja kosztuje mnie zbyt duzo pieniedzy, klopotow, nerwow. Chce zyc spokojnie w tym kraju i nie musiec tlumaczyc Anglikom, ze nie kazdy Polak to brudny zlodziej i alkoholik...
pozdrawiam
Aska
Postanowialam napisac ten post aby:
-ostrzec Was przed naszym rodakiem, ktory oszukal mnie i narazil na sporo problemow, nieprzyjemnosci i stresow
- poprosic o Wasza rade jak wybrnac z trudnej dla mnie sytuacji
- podzielic sie moimi odczuciami nt. pewnej grupy "Polakow" ktorzy ciezko pracuja nad tym, aby inni ich rodacy musieli kazdego dnia zmagac sie ze sterotypem brudnego zlodzieja i pijaka pochodzacego z Polski.
W styczniu dalam kilka ogloszen, dotyczcaych wynajecia pokoju w moim domu, jendo z nich pojawilo sie one rowniez na bham.pl. Zadzwonil MAREK. Wydawal sie byc sympatycznym czlowiekiem. Skonczyl WYDZIAL CERAMIKI na ASP, pracuje tutaj przy WYKONCZENIU WNETRZ, zajmuje sie miedzyinnymi artystycznie wykonywanymi STIUKAMI. Jest WYSOKIM (okolo 180 cm) , SZCZUPLYM , krotko ostrzyzonym (ze sladami siwizny) , zwykle jest gladko ogolonym mezczyzna, kolo 40 tki. Pochodzi z BOLESLAWCA. Korzysta z komorki o numerze: 0780481493*.
Mily, elokwentny, kulturalny, towarzyski od razu wzbudzil moje zaufanie i symaptie. Zaprosilismy go z moim chlopakiem na obiad, spedzilismy razem prawie cala niedziele zanim zaprosilam go do wynajecia pokoju w moim domu. Opowiadal o znajomych, od ktorych wynajmowal wczesniej pokoj, ktorzy go okropnie potraktowali. Z biegiem czasu okazalo sie, ze wszyscy w zyciu traktuja go zle. Ja rowniez dolaczylam do grona osob, ktore utrudniaja mu zycie. W tym gronie byly jego byla zona i inne partnerki zyciowe, szef , wspolpracownicy, doslownie wszyscy z ktorymi mial wczesniej jakikolwiek blizszy kontakt.
Marek ma powazne problemy z alkoholem. Niemniej jak na alkoholika przystalo umie to ladnie ukryc, tak wiec poczatkowo 1-3 piw wypijanych po pracy nie wzbudzalo zadnych podejrzen. Pozniej zaczely sie poslizgi z platnosciami. 40 funtowe tygodniowki placone w ratach....Marek co raz czesciej nie wracal na noc. Czasem przez kilka dni. Mial za co pic, niemniej ze mna sie nie rozliczal, tylko skladal kolejne obietnice bez pokrycia. Pisal zewne sms-y przepraszal, prosil o wyrozumialosc, obiecywal pomoc w pracach remontowych w domu itp. Kiedy powstala dwutygodniowa zaleglosc czynszowa odebralam mu klucze.
Byl pijany w sztok, trudno bylo nawiazac z nim kontakt. Nieniej byl to pierwszy dzien po jego dluzszej nieobecnosci w domu, wiec postanowilismy z moim chlopakiem wykorzystac ta okazje do odebrania mu kluczy. Stalismy nad smierdzacymi zwlokami tak dlugo, krzyczac na nie, az zwloki sie ocknely i oddaly klucze. Trwalo to lacznie z 1,5 godziny. Rano zostalam posadzona o zabranie rowniez jego pieniedzy... Jak sie pozniej dowiedzialam poprzedbniego wieczora MArezcek-Pijaczek stracil cala tygodniowke. Zostalam tez kilkakrotnie okropnie obrazona. Marek zostawil swoje rzeczy, przestal odpowiadac na moje telefony. Jestem zla- musze wynajac ten pokoj, nie stac mnie na to, zeby placic za pusty pokoj i tak cala ta historia niezle nadszarpnela moj budzet.
Nie chce ruszac jego rzeczy, zeby mnie pozniej znowu o jakas kradziez nie posadzil....
Moze ktos z Was ma pomysl jak wybranc z calej tej sytuacji?
Szala goryczy przelala sie wczoraj. Mareczek-Pijaczek zadzownil rano, mowiac ze chce odebrac rzeczy i rozliczyc sie. Troszke mnie zaskoczyla jego nagla chec wspolpracy i rozliczenia sie. Dwie godziny pozniej telefon z komisariatu wyjasnil mi niezrozumiala dla mnie chec odbudowania przez Marka pozytywnych relacji ze mna. Marek nie zna angielskiego, tak wiec kiedy go aresztowali po kradziezy wina w supermarkecie podal im moj i mojego chlopaka telefony. Przez pol dnia dzwonila do mnie (do pracy) policja zadajac, abym otworzyla dom i pozwolila na przeszukanie jego pokoju, moj chlopak mial podobny problem. Chcac -niechcac najadlam sie wstydu, musialam tlumaczyc sie przed szefem, wstydzic przed wspolpracownikami i mialam kolejna dawke adrenaliny, na ktora bynajniej nie mialam ochoty. Po pracy przeszukanie, kolejny wstyd- mieszkam w ladnej spokojnej dzielnicy, w ktorej wogole nie ma emigrantow. Wyobrazcie sobie policyjne auto, ktore stoi pod jedynym w okolicy domem, zamieszkalym przez emigrantow... Sasiadka, z ktora zwykle wymieniam sie zwyczajowym "Good Morning" i zyczliwym usmiechem dzis nie odpowiedziala mi ani slowem. Pokazanie policji pokoju Mareczka- pijaczka, tez do najmilszych rzeczy nie nalezalo. Panujacy tam smrod i bajzel dal policjatom kolejna definicje slowa Polak.
Jesli ktos z Was spotka na swojej drodze Marka, powinien zachowac pelna swiadomosc, ze jakakolwiek forma pomocy temu czlowiekowi bedzie miala charakter charytytatny. Zarowno udzielenie mu schronienia jak i pozyczenie pieniedzy, albo danie obiadu. W zamian mozna liczyc tylko na problemy, ktore ten czlowiek jak magnez przyciagnie do Was. Obecnie Marek "kreci sie" w okolicy POLNOCEJ CZESCI BIRMINGHAM: WALSALL, WILLENHALL, GREAT BARR, PERY BARR.
Jesli ktos z Was ma pomysl co zrobic z fantem w postaci brudnego pokoju, pelnego rzeczy nieobecnego, nieodbierajacego telefonow i niechetnego do jakiejkolwiek wspolpracy Mareczka-Pijaczka prosze o rade. Musze wynajac jego pokoj i nie chce dodatkowych problemow. Cala sytuacja kosztuje mnie zbyt duzo pieniedzy, klopotow, nerwow. Chce zyc spokojnie w tym kraju i nie musiec tlumaczyc Anglikom, ze nie kazdy Polak to brudny zlodziej i alkoholik...
pozdrawiam
Aska