Page 1 of 2

Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 8 Aug 2011, 20:53
by erka
Zastanawiam sie nad tym jak wyzej, bo komu niby odpowiadaja lokatorzy ktorzy ciagle kreca sie (choc do tej czynnosci lepiej pasuje slowo "laza") po kuchni, robia grila i piwkuja co weekend. Najgorzej jak zaczynaja "wypelzac" gdy np idze sie zrobic obiad, i wtedy zaczynaja sie krzatac. A gdy wychodzisz gdzies, to po przyjsciu do wlasnego pokoju wiesz napewno ze owi musieli tam zagladac... Jeszcze nie spotkalam takich ktorzy by mi do pokoju nie zagladali (a gdy tylko mialam okazje to zakladalam zamek) co jeszcze bardzie podsycalo wyobraznie co ja w tym pokoju mam... Czy naprawde wiekszosc musi zachowywac sie w podobny sposob?? Zazdrosc, wscibskosc i ciekawosc. Rozni ludzie ale schematy podobne. Czy kogos z Was rowniez owe zachowanie denerwuje?? I czy jak sie chodzi do muzeum a nie pije wode to taki straszny grzech? Jakie macie swoje doswiadczenia z owymi toksycznymi lokatorami?

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 8 Aug 2011, 21:21
by Adrian2712
Wydaje mi się ,ze najlepszym rozwiązaniem w Twojej sytuacji byłoby wynająć sobie porostu jakieś studio samemu.Studio co prawda droższe niż pokój ale nie dzielisz kuchni czy toalety z obcymi osobami.

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 8 Aug 2011, 21:25
by erka
Juz dawno tak zrobilam :) Ale interesuja mnie sytuacje z jakimi ludzie sie spotykaja, w szczegolnosci w tym "zamknietych" kregach spoleczenstwa polskiego w Birmingham... Brak odpowiedzi czy zainteresownia tylko potwierdzi jakie typy tutaj sa... :)

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 8 Aug 2011, 21:31
by malaroksi
Ja mieszkałam 6 miesięcy z innymi ludźmi i szło by książkę napisać. Mieszkając samemu z rodzinką nie raz wkurza mnie zachowanie gości czyli np mamy, teściów , brata i bratowej itp gdzie są kilka dni a co dopiero jak się mieszka z jakąś zbieraniną, nie wyobrażam sobie powrotu do takiego bytu...

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 9 Aug 2011, 01:22
by tazii
Smiech na sali - co cie interesuje co inni robia a skoro wolisz spedy niz miec cos wlasnego to nie marudz !!! Natura polaczkow -- czyli siedziec w spedzie bo oszczednosc na chacie to podstawa -- bo rachunki bo wynajem itd itp . Nie szanujecie siebie i wlasnej prywatnosci wiec zyjecie w spedach !!!! Ilu ludzi tyle mentalnosci i przyzwyczajen i nawykow uciazliwych lub nie dla innych wiec patrz na siebie bo pewnie i na ciebie ktos by cos wysmarowal ale jak widac to TY lubisz obgadywac innych i interesyje cie kto kiedy i pewnie i za ILE !!!! Zeby rozwiac twoje watpliwosci place sam za siebie -- WIECEJ ale mam spokoj i mohge chodzic z jajami na wieszku jak mi sie zachce bo nikt mi sie nie krzata pod nogami a co za tym idzie nie musze obgadywac innych ludzi tak jak TY !!!!
Ludzie zmiencie sie i nie piszcie nawet takich pierdol -- czy Polacy nie moga sie wspierac i pomagac sobie zamiast patrzyc z byka z zawiscia lub obgadywac wokolo !!!
ZENADA !!!!

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 9 Aug 2011, 07:25
by erka
czyli tazil opisales samego siebie , czytaj ze zrozumieniem bo post jest oczyms innym , o takich jak ty co nie szanuja prywatnosci innych

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 9 Aug 2011, 10:24
by zwierzakfm
tazii wrote:chodzic z jajami na wieszku


dobre, dobre :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 9 Aug 2011, 10:47
by Luiza
Przez pierwsze miesiące w uk mieszkaliśmy w komunie i owszem nie było to miłe i powstała masa konfliktów, ale nikt mi w moich rzeczach nie grzebał, ani nie zaglądał do pokoju. Ja też nigdy nie zajrzałabym do czyjegoś bez pytania (tak mnie wychowano, że cudzych rzeczy się nie tyka i tego samego oczekuję od otoczenia).
Ja się nikomu nie plątałam, a sama nie wychodziłam z pokoju jak ktoś był w domu (nie miałam ochoty patrzeć na współlokatorkę). Druga współlokatorka miała podobne uczucia wiec nigdy nie było jej w domu. Wychodziła o 6 rano i wracała o 23. Poza tym, że nie sprzątała, bo uważała, że skoro jej nie ma w domu to nie musi bo nie brudzi, to nie mogłam jej nic zarzucić. Przyjaźnimy się do dziś.

Podsumowując, mimo że nie miałam bardzo traumatycznych przeżyć ze współlokatorami, nie wróciłabym nigdy do mieszkania w komunie. Za bardzo cenię sobie swoją prywatność. A zdaję sobie także sprawę z tego, ze ja na dłuższą metę mogłabym być uciążliwą współlokatorką, bo mi wszystko przeszkadza i jak ktoś położy coś nie ''po mojemu'' to się wściekam (nerwica natręctw). Na krótko mogę zagryźć zęby, ale po dłuższym czasie zaczynam się dusić i wariować. Wystarczy mi że własnego chłopa muszę znosić :D . Na więcej nie mam siły.

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 9 Aug 2011, 12:19
by malaroksi
Luiza wrote:Wystarczy mi że własnego chłopa muszę znosić . Na więcej nie mam siły.
Pięknie napisane :): Szczęściarz z niego :lol:

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 9 Aug 2011, 12:22
by erka
zwierzakfm wrote:
tazii wrote:chodzic z jajami na wieszku


dobre, dobre :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:



A co to jest "na wieszku"??? Na wieszaku czy co? o_O

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 9 Aug 2011, 12:32
by ewela119
My mieszkalismy tak poltora roku, na poczatku wiadomo wszystko bylo ok, jakos szlo sie dogadac, ale z czasem wlasnie takie blahostki jak nieumyta lyzka w zlewie, kubek po kawie, czy zabrudzona kuchenka zaczely doprowadzac do szalu, szczegolnie mnie bo ja jako jedyna bylam caly czas w domu, nie pracowalam wiec wszyscy oczekiwali ze skoro "nudze sie w domu" to moge sprzatac bo ja mam czas, tego ze nie pracuje i sprzatam po wszystkich oczywiscie nikt nie bral pod uwage przy placeniu czynszu, z tego wlasnie powodu doszlo do eskalacji konfliktu po poltora roku i wyprowadzilismy sie w ciagu kilku dni. Teraz mieszkamy sami i nie wyobrazam sobie porwrotu to tamtego stanu, bo denerwuja mnie nawet kilkudniowi goscie. Tyle dobrego bylo z mieszkania z innymi ze jak mi sie skonczyla np smietana to zawsze mozna bylo od kogos pozyczyc bo ktos akurat mial :) Oczywiscie pozyczyc po wczesniejszym zapytaniu, nikt nigdy nie bral cudzych rzeczy bez pytania i nigdy nikt nie mial zamkow w drzwiach a mimo to nie zdarzalo sie by ktos komus lazil po pokojach. Wiecej plusow nie pamietam :roll:

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 9 Aug 2011, 22:42
by Drya
Podobna sytuacja u mnie była ewela ,teraz po 3 latach bycia "na swoim" nie wyobrażam sobie by ktoś obcy mógł zamieszkać z nami.Nie pracuję( mam 3 dzieci) i dom 5 pokojowy wynajęty.I dajemy radę.
Wynajmowaliśmy 2 pokoje przez rok dwóm facetom po 30 co gorsza( myślałam,że to dorośli ludzie,tylko myślałam..)nawet śmieci nie potrafili wynieść a nie wspomnę o toalecie gdzie trzeba umyć wc
Nigdy tego nie robili
Tłumaczyłam by choć klapę opuszczali i "ścierali" jak się "nachlapie" mam dzieci a one nie patrzą,idą i dotykają ,siadali na to ....( mokre)
O kuchence nie wspomnę ...
Powiedziałam-koniec i teraz mogę sie ganiać po mieszkaniu,chodzić w szlafroku i sprzątać tylko po swoich dzieciach
Czuję prywatność i własny spokój niż użeranie się i proszenie o choćby umycie wc

Wynajmującym pokój trzeba głośno i wyrazie powiedzieć jakie są zasady i te zasady powinni stosować wszyscy domownicy -inaczej kiszka ,ogląda sie jeden na drugiego a i tak za porządki zabiera się "gospodarz"

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 9 Aug 2011, 23:04
by ewela119
Z tym ze wlasnie w domu w ktorym mieszkalismy to nie ja bylam gospodarzem, zasady byly inne dla kazdego ustalane przez tego na kogo byla umowa tak jak w danej chwili bylo mu wygodniej, my mielismy tylko placic, nie przeszkadzac, nie odzywac sie. Wyprowadzilismy sie stamtad, a w zasadzie zostalismy wyrzuceni jak zaczelismy sie dopominac swoich praw rok temu, nie dostalismy sporej kwoty depozytu ktory wplacilismy, a ostatnio jedna z osob tam mieszkajacych poinformowala nas ze jest zadluzenie w rachunkach na 3000f i trzeba bedzie sie dorzucic zeby bylo sprawiedliwie. Malo nie spadlam z kanapy jak to uslyszalam

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 9 Aug 2011, 23:10
by Adrian2712
erka wrote:A co to jest "na wieszku"??? Na wieszaku czy co? o_O


Chodziło chyba o słowa ''na wierzchu''

Re: Toksyczni wspolokatorzy Jakie macie o tym zdanie

PostPosted: 10 Aug 2011, 15:10
by lemon
Cóż- przyznam, iż podobnie jak Luiza przewrażliwiony bywam pod względem lokalizacji otaczających mnie dóbr materialnych :grin: Wszystko musi być na swoim, czyli na moim!! miejscu :D
Jednak i ja kilka pierwszych miesięcy w UK przemieszkałem z współlokatorami (raz lepiej, raz gorzej).
Z perspektywy kilku minionych jednak lat, od kiedy wynajmuję własne M powiedzieć muszę, że cena jego wynajmu jest niczym w porównaniu z komfortem, poczuciem prywatności i świętym spokojem jaki takowe M oferuje. Jeśli myślimy o długoterminowym pobycie na wyspach potrzebujemy miejsca , gdzie odczuwamy chociażby namiastkę domu. Jeśli planujemy pozostać tu na stałe, potrzebujemy miejsca, które bez wahania nazwać możemy prawdziwym domem- w przeciwnym wypadku tylko czekać kiedy przytłoczą nas problemy psychiczne :P