Poszukujemy Pawła Wyszomirskiego!

"Fakt": - Błagam, pomóżcie złapać mordercę, który zabił mi dziecko - płacze Barbara Lenkiewicz z Ostrołęki
Fakt:
- Błagam, pomóżcie złapać mordercę, który zabił mi dziecko - płacze Barbara Lenkiewicz (50 l.). Łukasz (+21 l.) był oczkiem w głowie rodziny. Akuratny zawsze pomocny, dobrze się uczył. Marzył o pracy w policji. Zginął od potwornego ciosu w szczękę, który zadał mu trenujący boks przestępca. Bokser wiedział jak uderzyć, żeby zabić - informuje "Fakt".
Łukasz znalazł się w dyskotece Kiss w Ostrołęce zupełnie przez przypadek. Nie lubił chodzić na takie imprezy. Ale gdy koleżanka poprosiła go, by podrzucił jej do dyskoteki aparat fotograficzny, chłopak się zgodził. Kiedy już wychodził z lokalu, w drzwiach natknął się na Pawła. Mocno zbudowany osiłek od lat trenował boks.
Śledczy ustalili, że Łukasz znał Pawła z podwórka. Tydzień wcześniej bokser miał zaczepić młodszego brata Łukasza. Chłopak poprosił go, by odczepił się od jego brata. Na te słowa Wyszomirski uniósł pięść i z aptekarską precyzją uderzył Łukasza pod oko. A potem w szczękę. Świadkowie twierdzą, że to był mocny, precyzyjny cios. Łukasz natychmiast osunął się na ziemię. Cały zsiniał. Zaczął wymiotować krwią. Do szpitala trafił z obrzękiem mózgu. Czuł się bardzo źle, miał konwulsje. Majaczył. Lekarze musieli usunąć kości czaszki, ponieważ jego mózg puchł w zastraszającym tempie! Zmarł trzy dni później w szpitalu. A sprawca tragedii przepadł. Z dnia na dzień wyprowadził się z Ostrołęki.
- Poszukujemy listem gończym Pawła Wyszomirskiego. TO on zdaniem świadków pobił Łukasza – tłumaczy Dariusz Wesołowski, rzecznik policji w Ostrołęce. - Prokurator postawił mu zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu za to do 12 lat więzienia - dodaje rzecznik.
Rodzina Łukasza jest wstrząśnięta. Zbolali rodzice nie mogą się otrząsnąć po stracie syna. Chłopak kończył technikum gastronomiczne. Przygotowywał się do matury.
- Gdziekolwiek spojrzę, wszędzie go widzę. Tak bardzo nam brakuje Łukasza. To taki porządny chłopak. Uwielbiał sport, nie pił, nie palił. To był "dusza człowiek" - mówi Andrzej Lenkiewcz (56 l.), ojciec Łukasza. - Zginął, bo spotkał na swojej drodze tego człowieka. Prosimy o pomoc w ujęciu zabójcy naszego syna.
Fakt:
- Błagam, pomóżcie złapać mordercę, który zabił mi dziecko - płacze Barbara Lenkiewicz (50 l.). Łukasz (+21 l.) był oczkiem w głowie rodziny. Akuratny zawsze pomocny, dobrze się uczył. Marzył o pracy w policji. Zginął od potwornego ciosu w szczękę, który zadał mu trenujący boks przestępca. Bokser wiedział jak uderzyć, żeby zabić - informuje "Fakt".
Łukasz znalazł się w dyskotece Kiss w Ostrołęce zupełnie przez przypadek. Nie lubił chodzić na takie imprezy. Ale gdy koleżanka poprosiła go, by podrzucił jej do dyskoteki aparat fotograficzny, chłopak się zgodził. Kiedy już wychodził z lokalu, w drzwiach natknął się na Pawła. Mocno zbudowany osiłek od lat trenował boks.
Śledczy ustalili, że Łukasz znał Pawła z podwórka. Tydzień wcześniej bokser miał zaczepić młodszego brata Łukasza. Chłopak poprosił go, by odczepił się od jego brata. Na te słowa Wyszomirski uniósł pięść i z aptekarską precyzją uderzył Łukasza pod oko. A potem w szczękę. Świadkowie twierdzą, że to był mocny, precyzyjny cios. Łukasz natychmiast osunął się na ziemię. Cały zsiniał. Zaczął wymiotować krwią. Do szpitala trafił z obrzękiem mózgu. Czuł się bardzo źle, miał konwulsje. Majaczył. Lekarze musieli usunąć kości czaszki, ponieważ jego mózg puchł w zastraszającym tempie! Zmarł trzy dni później w szpitalu. A sprawca tragedii przepadł. Z dnia na dzień wyprowadził się z Ostrołęki.
- Poszukujemy listem gończym Pawła Wyszomirskiego. TO on zdaniem świadków pobił Łukasza – tłumaczy Dariusz Wesołowski, rzecznik policji w Ostrołęce. - Prokurator postawił mu zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu za to do 12 lat więzienia - dodaje rzecznik.
Rodzina Łukasza jest wstrząśnięta. Zbolali rodzice nie mogą się otrząsnąć po stracie syna. Chłopak kończył technikum gastronomiczne. Przygotowywał się do matury.
- Gdziekolwiek spojrzę, wszędzie go widzę. Tak bardzo nam brakuje Łukasza. To taki porządny chłopak. Uwielbiał sport, nie pił, nie palił. To był "dusza człowiek" - mówi Andrzej Lenkiewcz (56 l.), ojciec Łukasza. - Zginął, bo spotkał na swojej drodze tego człowieka. Prosimy o pomoc w ujęciu zabójcy naszego syna.