Page 3 of 4

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 23 Apr 2014, 08:51
by testowy
ktosienka,
nie pisałem tego, żeby było miło,
raczej chciałem wsadzić kij w mrowisko,
wiem, że mogę się narazić na to, że drogie panie pokażą pazurki,
trudno, ale chcę zwrócić uwagę na problem,
jeżeli ktoś twierdzi, że problemu nie ma i że nie dotyka on dzieci,
to naprawdę szkoda słów,
problem jest, wynika z różnych oczekiwań stron,
z tego, że po dwóch stronach barykady stoją różne istoty,
a polskie prawo rodzinne w sensie kodeku i w sensie wykonawczym,
to tylko oliwa do ognia,
na szczęście w UK jest normalniej,

i proszę nie wyskakuj mi tu z seksizmem,
bo co, kobiety i mężczyźnie są tacy sami?
:shock:
na miłość boską, przecież to widać gołym okiem, że nie,
na milion sposobów można to udowodnić,
pierwszy z brzegu, my faceci nie potrafimy urodzić dziecka,
i wykarmić go piersią,
pokaż mi proszę miejsce w którym napisałem,
że faceci są lepsi a kobiety są gorsze!

a co do wycieczek osobistych...
jestem po rozwodzie, moje doświadczenia są pozytywnym przykładem,

przeczytałaś 1/3 nie szkodzi, może ktoś przeczyta całość,

przeczytał ktoś całość?
:mrgreen:

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 23 Apr 2014, 09:45
by jarocin
ktosienka wrote:Podejzewam, ze musza za tym stac bardzo negatywne wlasne doswiadczenia zyciowe,

Podejrzewam

Testowy dobrze napisane:)

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 23 Apr 2014, 10:18
by ktosienka
A ja mimo wszystko obu Panow pozdrawiam i z calego serca zycze zmiany postawy zyciowej, bo ta sprzyja poukladniu sobie zycia osobistego.

Smiem zaryzykowac twierdzenie, ze pod moimi zyczeniami moga podpisac sie zarwono Panie, ktore nigdy w zyciu od nikogo alimentow nie otrzymywaly, nikogo nie skrzywdzily i nie czuja sie przez nikogo skrzywdzone jak i te, ktorym los postawil klody, w postaci bardzo nieodpowiedzialnych partnerow zyciowych.


PS. Jarocin, czy zajmujesz sie korekta tylko w jezyku polskim? To super sprawa! Trzyma mnie w ryzach i na pewno zapamietam te byki, na ktorych mnie zlapales! Jesli zajmujesz sie tez jezykiem tubylcow, to wlasnie nad dwoma dlugimi tekstami pracuje, oba nafaszerowane terminologia techniczna i przydaloby mi sie profesjonalne wsparcie kogos tak spostrzegawczego i zmotywowanego.

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 23 Apr 2014, 21:33
by martaf5
testowy- przeczytałam Twoją wypowiedz do końca i wyszło, że kobiety to zło skończone :twisted: a faceci to tak trochę tylko mają za uszami :roll:
stanowczo za mocno uogólnione...

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 27 Apr 2014, 16:18
by AdamBoltryk
też przeczytałem całość
I testowy, prawie zawsze jak coś napisze, to porządnie - 100% agree.

Tekst jest pisany z punktu widzenia którego (prawie) ŻADNA kobieta nie przyjmie. A jak brak argumentów merytorycznych i ciężko w tym przypadku posądzać o rasizm, antysemityzm, nacjonalizm. Zostaje tylko seksizm.

I ZAWSZE każdy medal ma 2 strony.
I NIGDY sprawa nie wygląda tak jak jest opisywana w relacji jednej strony (nie ważne której)
I KAŻDY ma coś za paznokciami.
I ZAWSZE kazdy siebie uwaza za niewinnego i jedynego pokrzywdzonego.

Oczywiscie bywaja wyjatki.
Ale to sa mity.
W dodatku greckie

Pozdrawiam

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 27 Apr 2014, 16:50
by agg
AdamBoltryk wrote:I NIGDY sprawa nie wygląda tak jak jest opisywana w relacji jednej strony (nie ważne której)I KAŻDY ma coś za paznokciami.I ZAWSZE kazdy siebie uwaza za niewinnego i jedynego pokrzywdzonego.Oczywiscie bywaja wyjatki.Ale to sa mity.W dodatku greckie


a wlasnie, ze nieprawda :P

Ja bardzo obiektywnie podchodze do rozpadu mojego zwiazku, a I z bylym mezem nie mamy wiekszych problemow komunikacyjnych. Baaaa, jak sobie wypije to wtedy wychwala swoja byla zone pod niebiosa I sie okazuje w ilu to sprawach mialam racje! haha :lol: Mowia, ze po pijaku czlowiekowi na szczerosc sie zbiera :wink:
Smiem twierdzic, ze jestem idealem bylej zony haha :lol: :D

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 27 Apr 2014, 20:58
by testowy
ktosienka wrote:Smiem zaryzykowac twierdzenie, ze pod moimi zyczeniami moga podpisac sie zarwono Panie, ktore nigdy w zyciu od nikogo alimentow nie otrzymywaly, nikogo nie skrzywdzily i nie czuja sie przez nikogo skrzywdzone jak i te, ktorym los postawil klody, w postaci bardzo nieodpowiedzialnych partnerow zyciowych.

a gdzie trzecia opcja?
zdaniem koleżanki nie istnieje, czy może raczej ona opcja woli się nie podpisywać?
lub też, koleżanka woli nie ryzykować stwierdzenia?
:mrgreen:

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 27 Apr 2014, 21:00
by Dj T
TESTOWY człowieku jestes wielki . Akurat w tym temacie zgadzam sie z Toba w 100% . Nie moge nic dodać ani nic ując .
Pozdrawiam

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 27 Apr 2014, 21:33
by testowy
martaf5 wrote:testowy- przeczytałam Twoją wypowiedz do końca i wyszło, że kobiety to zło skończone :twisted: a faceci to tak trochę tylko mają za uszami :roll:
stanowczo za mocno uogólnione...

myślę, że nie gloryfikowałem męskiej części homo sapiens,
starałem się zwrócić uwagę na problem,
starałem się pokazać problem z naszej męskiej strony barykady,
nie jestem zaskoczony tą wypowiedzią,
nadal uważam, że ani kobiety, ani mężczyźni nie są lepsi,
tak jak kobieca logika nie jest lepsza od logiki,
jest inna,
jest taką egzotyczną wysepką na morzu zwariowanego świata nowoczesnych technologii,
myślę, że większość z nas facetów docenia pewien fakt,
że kobiety ryzykują własnym życiem i zdrowiem,
by powołać na świat nowego człowieka,
w dobie rozwiniętej medycyny to ryzyko nie jest już tak duże,
jednak przeżycia związane z macierzyństwem w sensie fizjologicznym i mentalnym,
są nadal poza naszym zasięgiem,
to stwierdzenie nie jest wołaniem o sprawiedliwość,
nie jestem męską feministką,
hehehe, męska feministka... ma ktoś lepsze określenie?
my faceci,
mamy nasze własne wyzwania,
i kobiety powinny to rozumieć,
w końcu nie wychowujecie tylko córek...

Dodano: -- 27 kwi 2014, o 21:36 --

AdamBoltryk,
dzięki, już myślałem, że niewiasty mnie rozszarpią na drobne kawałki,
:mrgreen:
ale jakoś nabrały wody w usta

Dodano: -- 27 kwi 2014, o 21:55 --

agg,
miło, że są pary które się lubią i szanują po rozwodzie,
chociaż nie jestem całkiem pewny,
czy męskie westchnienia po pijaku należy układać na półce z napisem „komplementy”
:mrgreen:
rozwód to nic dobrego ale się zdarza,
ważne co po tym,
i tak już ogólnie,
jeżeli drogie panie poczuły się urażone,
to śpieszę donieść, że nie jestem wrogo nastawiony do płci piękniejszej,
chcę tylko zwrócić uwagę w tym topiku,
który dotyczy alimentów,
że za sprawami prawnymi jesteśmy my,
dzieci,
bo każdy z nas był kiedyś dzieckiem,
bez względu na płeć,
a w sprawie tych lepszych cech istot po drugiej stronie barykady...
to pozostawię to poetom,
mogą też być zajęcia indywidualne w parach,
wino... świece... i takie tam,
i słuchajcie baby,
przestańcie na nas pyszczyć,
w końcu jesteśmy tacy, jak nas kobiety wychowały...

Dodano: -- 27 kwi 2014, o 21:59 --

Dj T,
dzienks...
:mrgreen:

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 28 Apr 2014, 05:05
by ktosienka
testowy wrote:AdamBoltryk,
dzięki, już myślałem, że niewiasty mnie rozszarpią na drobne kawałki,
:mrgreen:
ale jakoś nabrały wody w usta

A moze sa inne powody, dla ktorych Twoim epoletom przyklaskuje kilku panow, a reszta tego swiata holduje zasadzie zgodnie z ktora milczenie jest zlotem?

testowy wrote:a w sprawie tych lepszych cech istot po drugiej stronie barykady...
to pozostawię to poetom,

Jestes jedyna osoba w tym watku stawiajaca barykade I podzial na lepszych i gorszych.


testowy wrote:mogą też być zajęcia indywidualne w parach,
wino... świece... i takie tam,

Te zajecia wychodza znacznie lepiej I daja wiecej frajdy przy zachowaniu wzajemnego szacunku I braku przekonania o wyzszosci wlasnej plci.

testowy wrote:i słuchajcie baby,
przestańcie na nas pyszczyć,
w końcu jesteśmy tacy, jak nas kobiety wychowały...



Duzi chlopcy to powinni starac sie mleko z pod nosa wytrzec I wziasc odpowiedzialnosc za siebie I wlasne postepowanie, wlaczajac w to dzialalnosc para- literacka.

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 28 Apr 2014, 13:37
by testowy
Pani która się nabzdyczyła za zapewne zbyt miejskie słowo barykada użyte wobec jej wcześniejszego określenia „po drugiej stronie płotu” i która to bez wątpienia pani, posiada zdolność widzenia co reszta świata myśli, za udział w dyskusji dziękuję i uważam ową dyskusja za zakończoną.

Za odpowiedź niech posłuży poezja znanego współczesnego poety Piotra Macierzyńskiego
www.piotrmacierzynski.republika.pl/index.htm
szczególnej uwadze polecam przedostatni wiersz ze strony głównej,
dobrze się czyta, jest krótki

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 28 Apr 2014, 16:20
by ktosienka
Dziekuje za sugestie odnosnie tego kiedy mam zakonczyc udzial w otwartej, publicznej dyskusji.

(Tak na marginesie to oczywiscie nie musi Pan odpowiadac, ale zastanawialam sie czy szanownej bylej malzonce -tej co to zla do szpiku kosci kobieta byla, tez Pan obronca praw Mezczyzn Uciemiezonych regularnie sugerowal kiedy ma dyskusje konczyc, z kim i na jaki temat powinna lub nie dyskutowac. )


Literatura, coz....osobiscie stawiam na jakosc i do grona fanow "literatury" Panskiego autorstwa nie przylacze sie tym razem.
O gustach w tym temacie nie bede dyskutowac, bo one dyskusji z zasady nie powinny podlegac. Kazdy ma prawo do wlasnego. Za zadedykowanie mi dziela Macierzynskiego bardzo dziekuje. (Coz.... znowu pomyslalam, o Panskiej do szpiku kosci zepsutej bylej- malzonce, tez dedykowal jej Pan wiersze?).


Slowo plot ma swoje znaczenie nierozerwalnie laczace sie z granicami. Te miedzy plciami niewatpliwie istnieja.
A barykada..... bez wzgledu na to czy slownik PWN bedzie stal na polce w miescie czy na wsi zawsze oznacza to samo. Rozumiem, ze Pan urodzil sie w miescie i proboje tutaj po raz kolejny dowiesc, ze inni (Ci ze wsi) sa od Pana gorsi.
Co do miastowosci barykad, to prawdopodobnie jest Pan w bledzie, mielismy w Polsce Samopomoc i Leppera i oni raczej wies i male miasteczka barykadowali.....
Ja akurat urodzilam sie w miescie (tym samym co Panski ulubiony poeta zreszta), piekny zielony plot otaczal dom moich rodzicow. Niemniej bardzo lubilismy sie z trojka sasiadow, z ktorymi graniczylismy. Pomimo, ze kazdy plot mial furtke to i tak jako dzieci, wiecznie przez te ploty do siebie przechodzilismy...
Ploty okreslaja granice, ale nie musza dzielic.... To od wlascieli plotow zalezy ich wysokosc, tyle w kazdym razie na temat mowi psychologia.
Panskie ulubione barykady znam z literatury i mediow, zdecydowanie daleko im do plotow! Spelniaja inna funkcje, nie maja przyjaznych gosciom furtek i zwykle osoby probojace je pokonac bez zgody budownicznych narazaja sie na spore ryzyko.

Wracajac do wsi, to osobiscie bardzo lubie, zarowno ta polska jak i okoliczne, mam wielu przyjaciol i rodzine, ktorzy albo sie urodzili na wsi, albo wyemigrowali z miast na wies. Nie czuje sie ani gorsza, ani lepsza od nich...

PS. Pan to chyba do szczesliwych i zadowolonych ze swojego zycia ludzi raczej nie nalezy.
Ze swojej strony raz jeszcze polecam zmiane nastwienia do zycia, swiata i otocznia. To zwykle wraca jak bumerang...

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 16 May 2014, 23:07
by testowy
mówimy tu o alimentach,
jedna strona medalu to rozwiązanie formalno prawne,
druga to cała masa emocji związanych z wzajemnymi pretensjami widzianymi bardzo subiektywnie,
tylko, że,
rozwiązanie sądowo administracyjne to ostateczność,
po raz kolejny powtórzę, że bardziej opłaca się rozmawiać i współpracować,
bo jeżeli jest sprawa o alimenty, to jest konflikt,
a po obu stronach barykady zasadziły się kompletnie różne istoty,
jedne z Wenus, drugie z Marsa,

jak już pisałem, mój przykład jest pozytywnym przykładem,
chociaż przy rozwodzie nie obyło się bez emocji,
ale to moja wina, napisałem w pozwie, że wnoszę by syn został przy mnie,
jednocześnie nie uprzedziłem swojej ex, dowiedziała się dopiero z pozwu,
nie żeby była złą matką, ale syn wolał ze mną zostać,
może dlatego, że mam więcej cierpliwości, zresztą to nieistotne,
ale mieliśmy szczęście w sądzie, trafiliśmy na mądrą sędzinę która ostudziła nasze emocje,
w każdym razie dogadujemy teraz się bez problemów, również w sprawie finansów,
moja była jest mądrą osobą i zamiast stawiać sprawę na ostrzu noża,
argumentowała, że syn ma dopiero 6 lat, że jak trochę podrośnie,
to ok, może przenieść się do mnie do Warszawy,
potem, że jeszcze trochę, jeszcze trochę...
za to mogłem z nim spędzać tyle czasu ile chciałem,
nawet zostawiała mi klucze od mieszkania jak przyjeżdżałem,
bo bliżej do szkoły i wygodniej niż u moich rodziców,

wyjechałem do UK ale nadal mamy dobry kontakt,
a kiedy jestem w PL i z byłą idziemy na drinka i pogaduchy,
to z całej awantury śmiejemy się razem,
piszę to by podkreślić, że warto próbować się dogadać,
choć nie zawsze jest łatwo,
trzeba chcieć i starać się zrozumieć drugą stronę,
trzeba też się nauczyć jakich argumentów używać,
bo co innego trafia do kobiet, a co innego mężczyzn,

napatrzyłem się na wiele sytuacji pracując w stowarzyszeniu,
ale nie chcę tu nikogo pouczać i pisać podręcznika,
chcę zwrócić uwagę chociaż na dwie rzeczy,

pierwsza rzecz,
mega ważna, jak nie wchodzi do głowy, to trzeba poprosić o pomoc kogoś z młotkiem,
żeby porządnie do głowy wbił,
nigdy nie wolno dziecku mówić źle o matce,
również komukolwiek innemu kiedy dziecko podsłuchuje,
jeżeli mamy pretensje do byłej partnerki to dzieci w to nie mieszajmy,
dobrze by też było, by ta zasada obowiązywała w dwie strony,
nie chodzi o to by tatusiowi było miło, chodzi o dziecko,
ale z tym jest niestety gorzej, bo przecież chodzi o sprawiedliwość,
ale o tym za chwilę,
pamiętajmy, że rozstanie rodziców to dla dziecka dramat,
jak ktoś uważa inaczej to niech sobie poczyta jakieś książki z psychologii,

druga rzecz,
ludzie spotykają się podczas, lub zaraz po rozwodzie,
żeby ustalić różne sprawy, w tym związane z dzieckiem,
dotyczące wychowania, finansów, ustalania kontaktów, wyjazdów na wakacje etc.
nawet przy dobrej woli obu stron o awanturę nie jest trudno, wchodzą w grę emocje,
wzajemne pretensje, inne widzenie spraw a nawet całego świata po obu stronach barykady,
warto więc postarać się o kogoś kto będzie obecny przy takich spotkaniach,
musi to być osoba neutralna, niezwiązana z rodziną,
niestety w najbliższym kręgu trudno jest znaleźć kogoś neutralnego i zaufanego,
dlatego taką pomoc między innymi oferowało stowarzyszenie,

nie chodzi tu o kogoś kto będzie poklepywał po plecach i przytakiwał,
pamiętam, że w stowarzyszeniu kiedy „mediator” szedł na spotkanie byłych małżonków,
to po takim spotkaniu były mąż często otrzymywał opiernicz,
samemu naprawdę trudno zauważyć u siebie błędy,
łatwo można dać się sprowokować, czasem czymś pozornie nieważnym,
taki zdystansowany osąd naprawdę dużo daje,
trudno się dogadać –spróbujcie,

jeżeli macie problemy po rozstaniu, spróbujcie poszukać jakiejś organizacji,
która pomaga ojcom a właściwie dzieciom w utrzymaniu kontaktów z ojcem,
nie wiem czy w UK takie organizacje są,
bo tu jest normalniej niż w matriarchalnej i zacofanej pod tym względem Polsce,
jeżeli kobieta utrudnia dziecku kontakty z ojcem to jest krótka piłka,

to co pisałem we wcześniejszych postach na temat kobiecego podejścia do świata,
a dzieci w szczególności,
nie było wymierzone przeciwko komukolwiek,
po raz nie wiem który wyjaśniam,
pisałem wyłącznie o innym podejściu które wynika z wielu powodów,
pisałem jak widzimy to my, faceci,
to nie tylko mój osobisty punkt widzenia,
pisałem to na podstawie doświadczenia nie tylko własnego,
miałem cichą nadzieję, że drogie panie wytkną nam nasze grzechy,
powiedzą jak to widać z drugiej strony barykady,
byłby może z tego pożytek dla wszystkich,
ale tylko dwie panie odpisały,
agg napisała, że ma dobre układy po rozwodzie – super!
i martaf5 że się nie zgadza, że za mocno uogólnione – świetnie!
szkoda, że tylko tyle... bez konkretów...

ok, są tu jakieś dziewczyny co mają syna?
i nie ważne czy są po rozwodzie czy nie są,
to proszę powiedzieć ale tak z ręką na sercu,
uważacie, że chowacie osobnika gorszej płci?
a jak go będziecie wychowywać? na pantoflarza bo kobiety są mądrzejsze?
martwicie się o kobietę która zostanie jego żoną, bo przecież kobiety są lepsze a on gorszy?
o teściowych nie wspominając,
czy może martwicie się o niego, że źle trafi...

jedno jest pewne,
drogie panie uważają, że po rozwodzie są pokrzywdzone, nawet jeżeli same tego rozwodu chciały,
uważają, że facet jest w lepszej sytuacji, nie musi się zajmować dzieckiem na co dzień,
a przecież to taka harówa,
da tylko kasę, za mało oczywiście, no bo nie ma pojęcia jakie są koszty,
przyjdzie raz na tydzień i da cukierka dziecku albo weźmie do kina,
a potem może się za panienkami uganiać i o nic nie martwić,
że jest nieodpowiedzialnym partnerem życiowym,
bo odpowiedzialny to taki, co przyniesie w zębach pensję,
nie będzie się w nic wtrącał, zrobi co każą i pokornie będzie znosił wszelkie humory żony + celibat,
a po rozwodzie to może sam wydać swoje pieniądze na co chce,
masakra, ze złości aż krew do głowy uderza,
ale nie to jest najgorsze,
najgorsze jest to, że dziecko go kocha, że tęskni, że się cieszy kiedy przyjdzie,
i za co!
ja tu sobie żyły wypruwam, a on nie robi nic,
i co, dziecko ma go tak samo kochać?!
za co?!!!
no, więc trzeba coś z tym zrobić...
żeby przestało... żeby było sprawiedliwie....
:evil:

Dodano: -- 16 maja 2014, o 23:15 --

ktosienka wrote:Dziekuje za sugestie odnosnie tego kiedy mam zakonczyc udzial w otwartej, publicznej dyskusji.

(Tak na marginesie to oczywiscie nie musi Pan odpowiadac, ale zastanawialam sie czy szanownej bylej malzonce -tej co to zla do szpiku kosci kobieta byla, tez Pan obronca praw Mezczyzn Uciemiezonych regularnie sugerowal kiedy ma dyskusje konczyc, z kim i na jaki temat powinna lub nie dyskutowac. )


Literatura, coz....osobiscie stawiam na jakosc i do grona fanow "literatury" Panskiego autorstwa nie przylacze sie tym razem.
O gustach w tym temacie nie bede dyskutowac, bo one dyskusji z zasady nie powinny podlegac. Kazdy ma prawo do wlasnego. Za zadedykowanie mi dziela Macierzynskiego bardzo dziekuje. (Coz.... znowu pomyslalam, o Panskiej do szpiku kosci zepsutej bylej- malzonce, tez dedykowal jej Pan wiersze?).


Slowo plot ma swoje znaczenie nierozerwalnie laczace sie z granicami. Te miedzy plciami niewatpliwie istnieja.
A barykada..... bez wzgledu na to czy slownik PWN bedzie stal na polce w miescie czy na wsi zawsze oznacza to samo. Rozumiem, ze Pan urodzil sie w miescie i proboje tutaj po raz kolejny dowiesc, ze inni (Ci ze wsi) sa od Pana gorsi.
Co do miastowosci barykad, to prawdopodobnie jest Pan w bledzie, mielismy w Polsce Samopomoc i Leppera i oni raczej wies i male miasteczka barykadowali.....
Ja akurat urodzilam sie w miescie (tym samym co Panski ulubiony poeta zreszta), piekny zielony plot otaczal dom moich rodzicow. Niemniej bardzo lubilismy sie z trojka sasiadow, z ktorymi graniczylismy. Pomimo, ze kazdy plot mial furtke to i tak jako dzieci, wiecznie przez te ploty do siebie przechodzilismy...
Ploty okreslaja granice, ale nie musza dzielic.... To od wlascieli plotow zalezy ich wysokosc, tyle w kazdym razie na temat mowi psychologia.
Panskie ulubione barykady znam z literatury i mediow, zdecydowanie daleko im do plotow! Spelniaja inna funkcje, nie maja przyjaznych gosciom furtek i zwykle osoby probojace je pokonac bez zgody budownicznych narazaja sie na spore ryzyko.

Wracajac do wsi, to osobiscie bardzo lubie, zarowno ta polska jak i okoliczne, mam wielu przyjaciol i rodzine, ktorzy albo sie urodzili na wsi, albo wyemigrowali z miast na wies. Nie czuje sie ani gorsza, ani lepsza od nich...

PS. Pan to chyba do szczesliwych i zadowolonych ze swojego zycia ludzi raczej nie nalezy.
Ze swojej strony raz jeszcze polecam zmiane nastwienia do zycia, swiata i otocznia. To zwykle wraca jak bumerang...


w serialu House of Cards jest taka scena,
Frank Underwood grany przez Kevina Spacey spotyka się przy basenie z Rajmundem Tusk,
na odchodnym bierze stek i rzuca mim do basenu, a pies wskakuje za mięsem do wody,
Underwood mówi: psy są takie przewidywalne...

tak, pozwoliłem sobie rzucić mięsem, a dokładnie miastem,
wyjąwszy oczywiście organ męski z wiersza Macieżyńskiego,
i co dostałem?
odę do płotu, zapewnienia o pochodzeniu z miasta, a na plac boju został wytoczony ś.p. Lepper...
w temacie o alimentach....

ja tam jestem ze wsi, ale to mnie ani grzeje, ani ziębi,
ale widzę, że inni mają potrzebę o tym pisać, a proszę bardzo, wolność słowa,
ale od mojej żony proszę się odczepić,
nie znasz ani mnie, ani jej, ani nie masz bladego pojęcia o naszym małżeństwie,
a piszesz z kpiną
„szanownej bylej malzonce -tej co to zla do szpiku kosci kobieta byla”,

a o prawnikach, psychologach i wolontariuszach którzy pracują za darmo,
by pomóc dzieciakom przeżywającym koszmar rozpadającej się rodziny,
która była dla nich całym światem, piszesz cynicznie – obrońcy praw mężczyzn uciemiężonych,
jak śmiesz obrażać innych wypowiadając się o rzeczach których nie ogarniasz!
dziewczyno co się z Tobą dzieje? skąd tyle jadu?

po Twoich postach widać, że uważasz się za taką,
która wszystko wie lepiej i na każdy temat oczywiście, nawet jaki jest mój ulubiony poeta,
nie znam Ciebie i nie wiem jakie są Twoje doświadczenia,
po tonie wypowiedzi można przypuszczać, że masz problemy w kontaktach z mężczyznami,
może to nie jest tak, że faceci są źli, może problem leży w Tobie,
pomyśl o tym...
nie chcę Ci dokuczyć, raczej Ci współczuję...

należała mi się reprymenda za przytoczenie wiersza Macierzyńskiego,
to świetny tekst, choć bardzo dosadny, i... z racji tej dosadności,
nie nadawał się na odpowiedź,
ale zaczęłaś mi ubliżać i to tylko dlatego, że masz inne poglądy,
należał się więc Waćpannie kubełek zimnej wody na rozpaloną główkę,
przesadziłem, przepraszam, za formę przepraszam oczywiście,

tak jak napisałem, nie widzę powodu by kontynuować dyskusję,
miałem i mam oczywiście na myśli dyskusję z Tobą,
choć nie nazwałbym tego dyskusją,
dyskusja to wymiana poglądów na jakiś temat, a nie obrażanie innych,
dlatego nie będę więcej odpisywał na Twoje komentarze,

i jeszcze tak szczerze od serca, to nie złośliwość,
może czujesz się niedowartościowana i starasz się popisać efektownym pisaniem,
sugerowałbym raczej zastanowić się nad tym co ma się do przekazania innym w publicznej dyskusji,
a nie nad tym jak będzie to efektowne,
bo póki co, to nawet nie można nazwać tego przerostem formy nad treścią,
to jakiś bełkot,
naprawdę.

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 17 May 2014, 00:20
by -eMPe-
ktosienka, odpuść, bo twoim wypowiedziom nikt nie klaszcze. A wypowiedzi Testewego w tym temacie akurat są ok, i niema w nich niczego co w nich wyczytujesz..
Swoją drogą to cieszę się że z żadną z moich eks nie mam dzieci.
Córka znajomego ma dziecko z kolesiem, ponieważ nie dawał jej żadnych pieniędzy, zgłosiła się gdzie trzeba i dostaje 30 £ tygodniowo. Koleś natomiast twierdzi że zabierają mu 80 £ tygodniowo. Czy to normalne, czy raczej kłamie?

Re: Alimenty polsko-angielskie

PostPosted: 19 May 2014, 10:27
by ktosienka
Testowy Sporo napisales (w tym obrazliwych slow pod moim adresem), ale po raz kolejny zabraklo odpowiedzi na kwestie merytoryczne zawarte w moim poprzednim poscie i tych wczesniejszych.


-eMPe- Nie jestem politykiem i szczerze wspolczuje tym, ktorzy z wyboru lub koniecznosci sa populistami.


Panowie, tak na marginesie, to duzo fajniejszych rzeczy mozna robic w piatkowa noc. Lato w pelni, wiele pozytywnej zyciowej energii wkolo. Moze warto sprobowac uwierzyc,ze nie wszystkie kobiety sa uosobieniem zla i podjac jakies dzialania w kierunku zamiany laptopow na towarzystwo kogos z kim mozna lapmke wina wypic i powspierac sie wzajemnie w podrozy przez ten emigracyjny padol? Ze sposobu wypowiedzi wnioskuje, ze panowie hetero zorientowani zyciowo. Jesli jestem w bledzie to przepraszam, ze bledne i stereotypowe zalozenie.