Stluczka- Baba za kierownica potrzebuje rady!
Posted: 7 Oct 2012, 21:32
Pierwszy raz zakladam tu nowy temat, mam nadzieje, ze wlasciwe miejsce, bo jednak pod motoryzacje mi to nie podchodzi
Wczoraj, w moj zaparkowany na podjezdzie u rodziny samochod, pewna glupia Baba wycofala tak finezyjnie, ze caly prawy bok, w sensie- od kierowcy strony- jest rozwalony. Nie wiem jeszcze co z kolami, ale nie spodziewam sie niczego dobrego (nie moge ich nawet ruszyc!).
I teraz pytanie- co dalej? Nie wiem czy ta kobieta ma w ogole ubezpieczenie, bo dlugo naciskala na polubowne zalatwienie sprawy. Po tym gdy odmowilam (nauczka z przeszlosci) zaczely sie grozby i wymyslanie, jakbym to ja w nia uderzyla. Skonczylo sie na telefonie na Policje, bo przeciez nie bede sluchac, ze spali mi samochod/dom/dom rodziny/zabije dzieci....
Oczywiscie zadzwonilam do swojej ubezpieczalni, zglosilam zdarzenie, ale to co mi powiedzieli tylko mnie zdolowalo- samochodu nie oplaca sie pewnie nawet naprawiac!
Samochod na pewno bedzie written off (do kasacji?). Porshe to to nie jest, ma 15 lat, citroen xsara Ale ma na liczniku 'jedynie' 70tys, i po niedawnym MOT wydalam na samochod troche kasy, co maja na uwadze wiek i prawdopodobna wartosc samochodu bylo glupim posunieciem, ale wole cos naprawic niz zastapic nowym.
czy ktos wie jakiej kwoty mniej wiecej moge sie spodziewac?
Samochod jest mi potrzebny, bo jestem niepelnosprawna i to jest moj jedyny sposob na kontakt ze swiatem.
Nie chodzi mi o oskubanie kogos/ubezpieczalni, chodzi mi jedynie o ogarniecie sytuacji i decyzje czy juz sie zalamywac czy jeszcze nie warto...
No i co moge zrobic z ta szurnieta Kobieta, ktora pewnie wlasnie rzuca jakies klatwy na mnie...Policja zalamuje rece (!)
Wczoraj, w moj zaparkowany na podjezdzie u rodziny samochod, pewna glupia Baba wycofala tak finezyjnie, ze caly prawy bok, w sensie- od kierowcy strony- jest rozwalony. Nie wiem jeszcze co z kolami, ale nie spodziewam sie niczego dobrego (nie moge ich nawet ruszyc!).
I teraz pytanie- co dalej? Nie wiem czy ta kobieta ma w ogole ubezpieczenie, bo dlugo naciskala na polubowne zalatwienie sprawy. Po tym gdy odmowilam (nauczka z przeszlosci) zaczely sie grozby i wymyslanie, jakbym to ja w nia uderzyla. Skonczylo sie na telefonie na Policje, bo przeciez nie bede sluchac, ze spali mi samochod/dom/dom rodziny/zabije dzieci....
Oczywiscie zadzwonilam do swojej ubezpieczalni, zglosilam zdarzenie, ale to co mi powiedzieli tylko mnie zdolowalo- samochodu nie oplaca sie pewnie nawet naprawiac!
Samochod na pewno bedzie written off (do kasacji?). Porshe to to nie jest, ma 15 lat, citroen xsara Ale ma na liczniku 'jedynie' 70tys, i po niedawnym MOT wydalam na samochod troche kasy, co maja na uwadze wiek i prawdopodobna wartosc samochodu bylo glupim posunieciem, ale wole cos naprawic niz zastapic nowym.
czy ktos wie jakiej kwoty mniej wiecej moge sie spodziewac?
Samochod jest mi potrzebny, bo jestem niepelnosprawna i to jest moj jedyny sposob na kontakt ze swiatem.
Nie chodzi mi o oskubanie kogos/ubezpieczalni, chodzi mi jedynie o ogarniecie sytuacji i decyzje czy juz sie zalamywac czy jeszcze nie warto...
No i co moge zrobic z ta szurnieta Kobieta, ktora pewnie wlasnie rzuca jakies klatwy na mnie...Policja zalamuje rece (!)